W nowym, 38. numerze „Kwartalnika Fotografia” m.in. znajdzie się artykuł Wojtka Wilczyka zatytułowany „Starzy dokumentaliści albo podrabianie archiwum”. Jest to nieco zmieniona i uzupełniona wersja referatu, jaki autor wygłosił w trakcie sesji naukowej „Wielkie i małe historie fotografii” w Instytucie Historii Sztuki w Warszawie (4-5.11.2009).
Ukazuje się w KF, ponieważ chciałbym, aby był początkiem dyskusji między „młodymi” i „starymi” dokumentalistami. Wydaje mi się, że poruszane przez Wojtka problemy są bardzo ważne, żeby nie powiedzieć fundamentalne, dla wielu fotografów. Wilczyk skupia się na analizie twórczości Wojtka Zawadzkiego, ale mowa jest także o innych przedstawicielach szkoły jeleniogórskiej. Nie napiszę tu, co autor artykułu „zarzuca” Zawadzkiemu i reszcie, bo nie kupicie KF-u (hi, hi), ale uwierzcie, ten artykuł przeczytacie z zainteresowaniem.
Chciałbym, aby obudził dyskusję. To będzie pewien test dla szkoły jeleniogórskiej, czy jest na tyle silna, że zdobędzie się na ripostę. Boję się, że zwycięży pogląd: z Wilczykiem nie polemizujemy, choć chciałbym się mylić.
A co poza tym w najnowszym KF - co już wiecie, bo pisałem wcześniej? Nic wielkiego... niejaki J. P. Witkin, ekskluzywna rozmowa z Tillmansem, 5Klatek... i co ino.
Żeby przyspieszyć realizację zleceń kupiliśmy zbieraczkę... To takie czarodziejskie urządzenie, które z kilku stosów zadrukowanych kartek papieru, które wychodzą z heidelberga, robi jeden, odpowiednio uformowany... Kiedy wczoraj zobaczyłem, jak ona wygląda, jak pracuje, to zrozumiałem, że moje kolejne życiowe marzenie się spełniło. Nasza zbieraczka nazywa się Horizon (nowe horyzonty Wydawnictwa Kropka, tak pomyślałem), wyprodukowały ją malutkie słodkie rączki Japończyków, złożona jest z 4 wież (w każdej jest 8 stacji, czyli półek na kartki), złamywaka (czyli falcerki, inaczej zaginarki, której zadaniem jest zgiąć kartkę), sekcji szyjącej drutem oraz... to już prawdziwa słowna poezja: odcinaka czołowego! Heca hecą, ale takie techniczne urządzenia są niesamowite, na ich pracę można patrzeć i patrzeć... Piękniejszy jest tylko druk, jak te kartki wylatują z heidelberga, jak farba lśni i pachnie. Widzieliście to kiedyś?
Miałem w tym roku (wcześniej też bywały) myśli, żeby zamknąć drukarnię (KF zresztą też chciałem zamknąć, pisałem tu o tym), z powodów ekonomicznych, ale teraz po zakupie zbieraczki, to byłoby nieludzkie... zwłaszcza wobec niej... Papier jest piękny, zwłaszcza zadrukowany... Fotografia i poligrafia... to drugie jest jakby dalszym ciągiem pierwszego, jest powieleniem (poli-) fotografii, jej zwielokrotnieniem. Nawet technologicznie patrząc - druk offsetowy, przynajmniej w fazie przygotowania druku, opiera się na procesie fotograficznym! Pięknie wydrukowana fotografia - patrz np. publikacje Taschena, i innych - tak najczęściej wśród ludzi funkcjonuje fotografia, poprzez druk obcujemy z fotografią. Ostatnio też przez ekrany komputerowe, ale to nie to. Chciałbym, aby moja drukarnia była najlepsza na świecie w druku fotografii... Czy ktoś ma parę milionów na boku, które może mi dać na zakupy sprzętu?
wtorek, 17 kwietnia 2012
środa, 11 kwietnia 2012
A ludzi Pan fotografuje?
Rzadko, ale zdarza mi się fotografować ludzi:
San Giovani Rotondo (2006)
Czekałem i czekałem, aż trafi się spacerujący gruby zakonnik (prawie sami tacy tam byli) na pustym deptaku z samotnym drzewem. No, ale nie udało się - turyści, a może stosowniej byłoby powiedzieć pielgrzymi, byli i byli. A ja nie mogłem dłużej czekać...
poniedziałek, 2 kwietnia 2012
Przepraszam, że tak długo milczałem
Byłem chory na śmiertelną chorobę, właściwie jeszcze nie wyzdrowiałem - byłem przeziębiony, miałem katar, gardło mnie bolało. A wszystko zaczęło się w marcu, kiedy zachciało mi się „odpocząć” w górach. Pojechałem do Zakopanego, polazłem do Morskiego Oka, wjechałem na Kasprowego, potem pieszo na Kaltówki i nawet na Gubałówkę, no i mnie dopadło. Wiosenne przeziębienie. Po czterech nockach w Zakopcu wróciłem do domu, mimo temperaturki kierowałem autem osobowym marki toyota avensis rocznik 2003/4 (nabyłem w 2004). A potem to przez tydzień pan kotek był chory i leżał w łożeczku. Fajnie było - czemu tak rzadko jestem chory?!
Ale w sumie to do dupy jest takie chorowanie, kiedy ma się tyle spraw na głowie, i tak pracowałem - mejlowałem, odbierałem telefony, a nawet czegoś chciałem od pracowników, czyli - wydawałem decyzje. Współczuję im - chory, a decydent. Uwierzcie mi - nie chciałem tego, ale trzeba było. Tak chciałbym kiedyś odsapnąć i nie myśleć o tych wszystkich „ważnych” sprawach... One są zawsze przy mnie i od tak wielu lat.
Ale nie o tym chcecie się dowiedzieć, tylko np. o najnowszym KF-ie...
Najkrócej mówiąc, czuję ogromną ekscytację. Najnowszy numer, uwierzcie mi, będzie najlepszy z dotychczasowych! Nie mam jeszcze wszystkich materiałów, ale prawie wszystkie. A jak będą już wszystkie, to chyba zakocham się po uszy w tym numerze. Wszyscy autorzy są cudowni (po „Ladies” wiem, że cudowna to jest woda w Licheniu), że dostarczyli takie niesamowite materiały. Zobaczycie sami. Nie chcę na razie ujawniać, co będziemy mieli w KF-ie, bo nie wszystko jeszcze mam fizycznie - tekstowo i ilustracyjnie, ale uwierzcie mi - numer będzie odlotowy. Na pewno dla mnie, czyli - jestem tego pewien - też dla Was, Drodzy Czytelnicy i Miłośnicy Fotografii, Dobrzej Fotografii. O jednym, który na pewno będzie w „Kwartalniku” już Wam powiem - o Tomaszu Gudzowatym. Zobaczycie zdjęcia, których nie znacie, a także dowiecie się o tym rewelacyjnym fotografie rzeczy, których z pewnością się nie spodziewacie. Ja też nie wiedziałem... On uwielbia 4x5 cala...
A Witkina, a Tillmansa, a 5 klatek lubicie?
Już za dużo powiedziałem.
Będzie co oglądać i oglądać.
Kropka Foreckiego wydaje, jego Kolekcję wrzesińską 2011... Kupcie se!
A wiejskie dwory wielkopolskie kończę fotografować - wydaje mi się, że jestem wielkim polskim fotografem. Wielki temat, wielki format negatywu, znaczy się - wielki fotograf... Książkę czas wydać.
Do zobaczenia i słyszenia.
Ale w sumie to do dupy jest takie chorowanie, kiedy ma się tyle spraw na głowie, i tak pracowałem - mejlowałem, odbierałem telefony, a nawet czegoś chciałem od pracowników, czyli - wydawałem decyzje. Współczuję im - chory, a decydent. Uwierzcie mi - nie chciałem tego, ale trzeba było. Tak chciałbym kiedyś odsapnąć i nie myśleć o tych wszystkich „ważnych” sprawach... One są zawsze przy mnie i od tak wielu lat.
Ale nie o tym chcecie się dowiedzieć, tylko np. o najnowszym KF-ie...
Najkrócej mówiąc, czuję ogromną ekscytację. Najnowszy numer, uwierzcie mi, będzie najlepszy z dotychczasowych! Nie mam jeszcze wszystkich materiałów, ale prawie wszystkie. A jak będą już wszystkie, to chyba zakocham się po uszy w tym numerze. Wszyscy autorzy są cudowni (po „Ladies” wiem, że cudowna to jest woda w Licheniu), że dostarczyli takie niesamowite materiały. Zobaczycie sami. Nie chcę na razie ujawniać, co będziemy mieli w KF-ie, bo nie wszystko jeszcze mam fizycznie - tekstowo i ilustracyjnie, ale uwierzcie mi - numer będzie odlotowy. Na pewno dla mnie, czyli - jestem tego pewien - też dla Was, Drodzy Czytelnicy i Miłośnicy Fotografii, Dobrzej Fotografii. O jednym, który na pewno będzie w „Kwartalniku” już Wam powiem - o Tomaszu Gudzowatym. Zobaczycie zdjęcia, których nie znacie, a także dowiecie się o tym rewelacyjnym fotografie rzeczy, których z pewnością się nie spodziewacie. Ja też nie wiedziałem... On uwielbia 4x5 cala...
A Witkina, a Tillmansa, a 5 klatek lubicie?
Już za dużo powiedziałem.
Będzie co oglądać i oglądać.
Kropka Foreckiego wydaje, jego Kolekcję wrzesińską 2011... Kupcie se!
To jest Konarzewo koło Poznania, park przy pałacu, będzie przerywnikiem w książce
Do zobaczenia i słyszenia.
Subskrybuj:
Posty (Atom)