Łódź (Fotofestiwal 2012)
- po raz pierwszy od prawie 32 lat
(tyle lat jestem żonaty)
obudziłem się przed Jolą
Musiałem sfotografować ją śpiącą.
Pozostały katalogi, kupione i otrzymane w prezencie książki. Wraz z tym, co przyszło do redakcji zwykłą pocztą, utworzyło wcale pokaźną stertę. I wszystko to, i wypada, i chce się przejrzeć, przeczytać, przemyśleć, nacieszyć się. I najczęściej tylko się przekartkuje, odłoży w nadziei, że przyjdzie taki czas, kiedy będzie można do tego wrócić...
Kraków (Miesiąc Fotografii 2012)
- po finale Ligi Mistrzów, obejrzanym w jakimś pubie z projektorem,
w towarzystwie Krzysia Kupidury (męża córki Oli) oraz Wojtka Wilczyka,
przenieśliśmy się do Pauzy, w tym momencie kwatery głównej MFK.
Około 3.00 Wojtek zapytał: - A jadłeś kiedykolwiek kiełbasę z nysy?
Nie wiedziałem o co chodzi, ale zdałem się na niego, bo to w końcu miejscowy.
No i doszliśmy w okolice Hali Targowej, gdzie dwaj faceci z kosmosu
serwują w nocy kiełbachę z grila
(za 8 zł masz 20-centymetrową kiełbasę, bułkę i musztardę). Pycha.
Kraków (Miesiąc Fotografii 2012) - Mocak - nowe (właśnie obchodzi swój roczek)
świetne miejsce wystawowe w Krakowie. Bardzo byłem dumny, że nasze wydawnictwa
są w Bookstorze w Mocaku - tutaj ukłon w stronę Oli i Aśki Jóźwiak.
Oprócz wystawy Bratkowa, jest tam świetna wystawa „Sport w sztuce”,
której po prostu nie można przeoczyć.
Drukarnia zawalona robotą - „Bękart” Rafała Szamburskiego, „Kolekcja wrzesińska 2011 - Mariusz Forecki” (wernisaż w najbliższą środę, 6.06.2012 z udziałem autora i premierą książki na wrzesińskim Rynku, zapraszam), no i wreszcie „Kwartalnik Fotografia” nr 38.
Wydrukowane arkusze „Kolekcja wrzesińska 2011 - Mariusz Forecki”
Pierwszy egzemplarz nowej książki Rafała Szamburskiego, Bękart.
Wcześniej wydaliśmy tego autora „Wypracowanie nadobowiązkowe z Bohumila Hrabala”.
Autor m.in. był scenarzystą filmu „Wszystko będzie dobrze” z Robertem Więckiewiczem.
Opracowanie graficzne i ilustracje - Tomek Wojciechowski (fattombo).
Okładka „Kwartalnika Fotografia” nr 38 nawiązuje do artykułu o Tomaszu Gudzowatym.
Dlaczego nie ma na niej fotografii Gudzowatego? To ciekawa historia.
Odpowiedź znajdzie Czytelnik wewnątrz numeru...
W maju żyłem nie tylko fotograficznie - normalnie pracowałem w „Wiadomościach Wrzesińskich”, gdzie między innymi miałem wątpliwą przyjemność być sądzonym o pewien artykuł. Wczoraj na temat mojego (i kolegi redakcyjnego) procesu Polsat News zrobił materiał - patrz: http://wrzesnia.info.pl/g/września/item/535-września-polsat-news-o-„wiadomościach-wrzesińskich”.
Żeby odpocząć - i popracować (popisać do KF) - zrobiłem sobie w zeszłym tygodniu mały 2-dniowy urlop. Pojechałem do chatki letniskowej w Lipnicy (blisko jeziora powidzkiego, ale nad mniejszym jeziorem, zwanym naprusewskim lub kosewskim), gdzie razem z Kropkiem żyliśmy w pełnej symbiozie z lasem, polami, jeziorem, ciszą absolutną (gdyby nie ptaki!) i rozgwieżdżonym niebem. Mam ten domek od 2000 roku, ale jeszcze nie zdarzyło się, abym tam spędził pod rząd chociażby 7 dni, zawsze tylko doskakuję tam na krótki czas... A w Lipnicy jest cudownie, tam jest raj, jak mówi Emilka, młodsza córka. Zwłaszcza wiosną, zwłaszcza w tygodniu, poza weekendem, kiedy prawie nikt tam nie przyjeżdża. Kąpałem się w jeziorze na golasa (mam dowody fotograficzne, ale ich nie opublikuję, bo kulturalny jestem), razem z Kropkiem, też był w wodzie tak, jak go Pan Bóg stworzył, choć w swoim ciepłym, berneńskim futerku.
To ja tuż po wyjściu z wody
(zawsze pływam krytym kraulem,
więc łeb mam mokry)
Kropek - jaki on był szczęśliwy...
- moczył się do woli i uśmiechał do pana, który był głębiej niż on.
Nie umie głupek pływać, albo nie wie, że umie.
Kropek na spacerze w Lipnicy - on się szybko męczy i lubi odpocząć...
Lipnica była też dla mnie testem, czy potrafię wytrzymać bez najbliższych... Kiedyś, gdy pracowałem na uczelni w Szczecinie było mi trudno przeżyć chociażby dzień bez rodziny. Potrafię. A nawet więcej - po tych kilkudziesięciu godzinach samotności wiem, że tęsknię do tego stanu! Nie, żebym chciał zostać pustelnikiem, ale dowiedziałem się, że potrzebuję wytchnienia, zmiany. Otoczenia, okoliczności przyrody, ludzi. Bycie tylko z sobą, ze swoimi myślami... To jest potrzebne każdemu człowiekowi. Tak myślę. A jeśli nie każdemu, to na pewno mnie jest to potrzebne. Ostatnio bardzo.
A jutro jadę do Wrocławia, bo o 18.00 w ratuszu jest otwarcie wrocławskiej wystawy Bogdana Konopki. Pierwsza część dnia - praca w Kropce, a ok. 14.00 jedziemy autem do Breslau. Wieczorkiem wracamy do Wrześni.
A tak poza tym... Byliśmy dzisiaj w Miłosławiu. Fotografowałem przepiękny park przy pałacu Mielżyńskich/Kościelskich. To jest prawdopodobnie koniec cyklu „Typografia niepamięci”. Mam już wszystkie fotki, jakie chcę zrobić do tego cyklu, więc teraz... czas na publikację! Myślę, że 150-200 egz. albumu w zupełności wystarczy. Jak zwykle, poza kolekcjonerami, nikt tego nie kupi.
A jutro jadę do Wrocławia, bo o 18.00 w ratuszu jest otwarcie wrocławskiej wystawy Bogdana Konopki. Pierwsza część dnia - praca w Kropce, a ok. 14.00 jedziemy autem do Breslau. Wieczorkiem wracamy do Wrześni.
A tak poza tym... Byliśmy dzisiaj w Miłosławiu. Fotografowałem przepiękny park przy pałacu Mielżyńskich/Kościelskich. To jest prawdopodobnie koniec cyklu „Typografia niepamięci”. Mam już wszystkie fotki, jakie chcę zrobić do tego cyklu, więc teraz... czas na publikację! Myślę, że 150-200 egz. albumu w zupełności wystarczy. Jak zwykle, poza kolekcjonerami, nikt tego nie kupi.