czwartek, 17 lutego 2022

Ruszyłem na żebry, czyli jak dostać dotację na „projekt”

Pod koniec ubiegłego roku pomyślałem sobie: „a może tak spróbować pozyskać forsę na moje fotografowanie i ubiegać się o dofinansowanie?”. Wpierw zrobiłem „risercz” u siebie, czyli we Wrześni, czyli w Urzędzie Miasta i Gminy oraz w Starostwie Powiatowym. Tam okazało się, że dla miejscowych twórców nie ma żadnego konkursu, a o miłosierdzie gminy mogą ubiegać się tylko organizacje i inne zarejestrowane stowarzyszenia. Człowiek pojedynczy nie może. Czyli człowiek tworzący, nie bójmy się wielkich słów – artysta, na finansowe wsparcie „swojego” samorządu lokalnego liczyć nie może. No chyba, że się zrzeszy z innymi cudakami, zarejestruje się w sądzie, w skarbówce, ZUS-ie, zacznie składać obowiązkowe deklaracje, sprawozdania i inne „niezbędne” dokumenty. Każdy człowiek twórczy uwielbia to robić. Dziękuję – nasram. No to może, województwo, pomyślałem. Od wielu lat słyszałem, że Urząd Marszałkowski finansuje artystów, że ma specjalne „programy”. Poryłem na stronie Marszałka i znalazłem wszystkie formularze – bez pośrednictwa tych swoich formularzy rozmawiać Wysoki Marszałek nie chce, z nikim, a więc z artystami też nie chce. Nic to, dałem radę, napisałem poprzez formularze. Dołączyłem wymagane dwie rekomendacje „osób powszechnie szanowanych”, czyli w moim przypadku dwóch profesorów doktorów habilitowanych naszego poznańskiego Uniwersytetu, bo nie doczytałem instrukcji wypełnienia formularzy, że rekomendacji może być więcej niż dwie. Znam jeszcze kilku „prawdziwych”, czyli habilitowanych profesorów, a także ludzi na stanowiskach, więc może powinienem dołączyć jeszcze kilka rekomendacji, no ale nie dołączyłem. Zresztą może te dwie wystarczą. Może wystarczy też to, co dotąd zrobiłem, chociaż skanów zdjęć do wniosku o dotację dołączyć nie trzeba było. Nie wiem oczywiście jak przebiega proces decyzyjny przyznawania pieniędzy, ale ufam, że jest uczciwy. I przede wszystkim, że decydują względy merytoryczne – że dają na to, co wartościowe. Parę dni temu zadzwonił do mnie urzędnik z Urzędu Marszałkowskiego, żeby upewnić się, czy w przesłanym przeze mnie wniosku konkursowym (okazało się, że „konkuruję”!) nie ma błędu. Bo ja napisałem, że chcę 100 tysięcy złotych na dwa lata, a on myślał, że chcę 10 tysięcy... Kolega, który ma organizację pozarządową od trzydziestu lat i jest biegły w pozyskiwaniu pieniędzy na różne działania z różnych źródeł, powiedział mi: wiesz, Urząd Marszałkowski z automatu daje połowę tego, co chcesz, ale chce, żebyś w stu procentach zrealizował to, o co wnioskujesz. Czyli – zakłada się, że kłamiesz, że wymyślasz koszty, że – o zgrozo! – chcesz zarobić! A to przecież nie przystoi prawdziwym artystom, którzy mają przymierać głodem. Zobaczymy jak się skończy moja przygoda z pozyskaniem publicznej forsy na działania artystyczne. Powiem jeszcze tylko tyle, że marzy mi się „sportretowanie” i „zdokumentowanie” po mojemu wielkopolskiej prowincji – małych miast i wsi. Tak po prostu – dla następnych pokoleń.

poniedziałek, 7 lutego 2022

Trwają prace przy uruchomieniu „Kwartalnika Fotografia”

Cały czas pracujemy. Odezwałem się na przykład do kilkunastu autorów, którzy pisali do „KF” wiele lat temu, z propozycją współpracy przy nowej edycji czasopisma. Ku mojej nieopisanej wręcz radości chęć kontynuacji przygody z „Kwartalnikiem Fotografia” jak na razie wyraziły następujące osoby: Elżbieta Łubowicz, Adam Mazur, Wojtek Wilczyk, Maciej Szymanowicz, Marianna Michałowska, Jurek Wierzbicki, Krzysztof Szymoniak, Władek Nielipiński, Hanna Mamzer, Piotr Nowak, a kilka osób jeszcze „się zastanawia”. Celem jest oczywiście stworzenie w Sieci miejsca z dobrą fotografią i dobrymi tekstami o fotografii, w którym „nadawanie” nie odbywa się tylko w jedną stronę – Czytelnicy będą mieli pełne prawa wypowiedzi i współkształtowania serwisu. Odbiorcy będą mogli być też nadawcami. Zarówno komentując publikowane artykuły, jak i proponując teksty i fotografie własne. Mało tego, chcemy obudzić w Polakach chęć kolekcjonowania fotografii (robią to też z sukcesami inni – cieszymy się z tego!), dlatego nasza strona będzie miała też sklep z odbitkami autorskimi – zapraszamy do współpracy zarówno twórców fotografii, jak i marszandów i kolekcjonerów. Na razie, póki strona jeszcze nie ruszyła, a zakładamy, że ruszymy w marcu, choć pewnie nie pierwszego, lecz bardziej w połowie miesiąca – można się z nami kontaktować na mój adres: waldemarsliwczynski@gmail.com. Czekam na propozycje artykułów oraz sprzedaży odbitek.