Wstępny szkic planszy tytułowej |
Tak to już jest – mimo naświetlania wielu próbek, czyli pasków odciętych z dołu arkusza, który później będzie naświetlony, dość często powtarzam dane naświetlenie, bo jednak jest zbyt blade lub za ciemne. Staram się być dokładnym, często zmieniam chemię, nawet częściej niż mówi instrukcja obsługi (wcześniej nie zwracałem na to aż takiej uwagi, jak wywoływać jeszcze „ciągnął” to jechałem dalej). Chcę wszystko zrobić najlepiej jak umiem.
Wywołuję w Bromophenie, przerywacz – zwykły ocet z wodą – a utrwalacz Ilford Rapid, czyli rozcieńczam koncentrat. Długie płukanie w kuwecie, częste zmienianie wody, częste przekładanie arkuszy w kuwecie, płukanie pod bieżącą i ciepłą wodą (zakładam, że ciepła woda działa szybciej i skuteczniej niż zimna). Nie mam niestety testera, który dałby mi odpowiedź, czy dobrze zrobiłem odbitkę, czy jest całkowicie neutralna, pozbawiona złych substancji, które po wielu latach wywołują wykwity.
Podobają mi się zdjęcia, które dotąd odbiłem, jutro albo pojutrze zacznę wywoływać panoramy z małego obrazka, a na koniec zostawię sobie największe, na papierze 60 cmx50 cm. Myślę, że całość będzie przedstawiała się interesująco, dlatego zapraszam serdecznie na wernisaż i obejrzenie prac w oryginale. Początkowo miałem plan, aby zrobić wydruki na dobrej drukarce atramentowej (mam taką, kupiłem tusze archiwalne i odpowiednie papiery, zrobiłem skany na bębnie i próbne wydruki), ale później doszedłem do wniosku, że nie ma to jak własnoręczny autentyczny obraz z ciemni. Nawet jeśli nie jestem mistrzem obróbki laboratoryjnej, to jednak fotografie zrobione moją ręką są więcej warte niż wydruki, czy też kopie zrobione w Lablabie w Krakowie.
Wzruszyłem się.
Wzruszyłem się.