sobota, 7 lutego 2009

Od Witka Kanickiego:

4 komentarze:

  1. Z pełnią sympatii w stosunku do autora powyższych słów, ośmielę się podjąć próbę polemiki z tak postawionym problemem. Robię to m.in. z racji na skargi autora odnośnie barku dialogu i dyskusji na temat fotografii. Otóż...
    Na wstępie wpisu czytamy o tym, jak to „postępowi” twórcy zajmują się robieniem „teorii” do lichych fotografii. Szkoda tylko, że nie mamy konkretnych przykładów wspomnianych „klasycznych” i tych „postępowych”. Nie chodzi mi bynajmniej o nazwiska, lecz przynajmniej o doprecyzowanie, bo obydwie grupy, szczególnie w Polsce, nie do końca są klarowne. Tym bardziej, że mam wrażenie wąskiego zainteresowania artystów (czasami fotografów) teoretyzowaniem, więc ta grupa teoretyzujących (i postępowych) jest chyba bardzo wąska.... Czy np. Allan Sekula, który z pewnością zajmuje się również teoretyzowaniem, należy do tych klasycznych (czyli dobrych) czy do tych postępowych (czyli złych)? Czy też podział dotyczy dokumentu (klasycznego???) i całej reszty (postępowej??)
    Całkowicie zgadzam się natomiast z „nieostrością” pojęcia postmodernizmu, jednakże to poniekąd sytuacja naturalna – zwykle łatwiej definiować pewne zjawiska z dystansu, który teraz jest niemożliwy. Warto jednak pamiętać, iż pomimo niezdefiniowania powstało kilka prób przybliżenia sensu postmodernizmu. W kryteriach pojawiających się w owych tekstach o postmodrnizmie nie mieści się często polski bałagan fotograficzny. To znaczy nieostrość polskiej fotografii nie wydaje mi się bynajmniej wynikiem postmodernizmu, lecz raczej nieświadomości wielu twórców, ciągle umaczanych w praktykach fotograficznych, które w innych krajach już dawno nie należą do mainstreamu. Niektórzy natomiast tłumaczą (błędnie) swoje nieokreślenie postmodernizmem, co w istocie byłoby dla nich nobilitacją. Tak mi się wydaje przynajmniej.

    Zasadniczy problem mojej polemiki dotyczy jednak sensu teorii fotografii. Czytając wpis na blogu odnieść można wrażenie (być może niezamierzone) iż autor przyjął pozycję pozytywistyczno-popularyzatorską. Pozytywizm przejawia się w kilku punktach – np. „ogólna teoria fotografii”, „porządkowanie”, „badanie podstawowe” i w końcu oparcie w „empirii”. Przerażające jest dla mnie to że teoretyk fotografii powinien „zbierać, grupować” znaczenia...” Tego nie powinien robić teoretyk, lecz co najwyżej historyk (danego pojęcia, okresu, problemu teoretycznego) bądź językoznawca, który ma zamiar zbudować słownik danego medium. Teoretyk powinien teoretyzować. Filozof powinien filozofować. Historyk teorii może grupować, podobnie jak historyk filozofii, który często nazywa sam siebie filozofem grupuje i systematyzuje teorie dawnych myślicieli.
    Postulaty wprowadzone przez autora sugerują, iż w zasadzie moglibyśmy spodziewać się, iż kiedyś powstanie jedna, oparta na syntezie dotychczasowych „terminów” i „hipotez” teoria fotografii. Nie powstanie! Oby nigdy nie postała!
    Teoria fotografii, jak teoria każdego medium jest bowiem tworem ruchomym, zmiennym, nie roszczącym sobie prawa do obiektywizmu, stałości, ostatecznego i absolutnego zdefiniowania. Wystarczy spojrzeć na to, jak przebiegały losy teorii rzeźby czy malarstwa. Otóż każdy okres historyczny, każda epoka obfitowała w teorie (zarówno te, formułowane np. prze filozofów, jak i estetów, artystów, krytyków i kogo tylko), które nie dość że nie zawsze miały coś wspólnego ze sobą, to w dodatku wprowadzały nowe pojęcia, paradygmaty i znaczenia, koncentrując się zarazem na innych problemach i zagadnieniach. Owszem, zdarzają się toposy, pojawiające się w kilku epokach, bądź też niezależnie w pismach różnych teoretyków. Jednakże konteksty, które im towarzyszą zdają się doprowadzać do sytuacji, w której nawet w przypadku tego samego pojęcia, mamy w zasadzie do czynienia z czymś zupełnie innym.
    Całkowicie zgadzam się natomiast z tym, że termin „fotografia” pojawia się w różnych znaczeniach. Otóż wynika to z kilku przyczyn. Po pierwsze nie ma czegoś takiego jak jedna „fotografia” a teoretyk używający tego pojęcia wychodzi zwykle z określonego punktu badawczego. Np. Barthesa interesowały fotografie realistyczne, prasowe, jego-rodzinne i subiektywne doznania. I na tym nie polegał jego błąd – błąd tkwi jedynie w tych, którzy przykładają jego pojęcia do fotografii „czytanej w inny niż Barthes sposób”, do fotografii funkcjonującej w innych niż opisane przez Barthesa kontekstach. Błąd polega na traktowaniu pojęć Barthesa za obiektywne, i pasujące do każdego przypadku, gdy mamy do czynienia z jakąkolwiek fotografią... Po drugie chodzi o kontekst, w jakim pojawia się dane pojęcie – czy pojęcie malarstwa w teorii Malewicza, Kandinsky’ego, Mondriana jest tym samym co pojęcie malarstwa w teorii Derridy, dziewiętnastowiecznych naturalistów, romantyków? W każdym przypadku „malarstwo” jest czymś innym, a na to czym w zasadzie jest starają się odpowiadać poszczególni teoretycy. Byli pośród nich tacy, którzy wypowiadali swoje teorii z pełnią apodyktycznej zawziętości, jednakże zwykle, jest to tylko teoria (która ma wymiar abstrakcyjny, umysłowy, teoretyczny, a nie empiryczny!!!!) która daje jakąś podstawę do zrozumienia wybranych zjawisk...
    Ponadto...
    Nigdy nie spotkałem się z uznaniem za obowiązującą jakiejkolwiek teorii fotografii. Tak samo jak nigdy nie było obowiązującej teorii malarstwa, architektury, rzeźby. Owszem, zdarza się iż jakaś teoria osiąga szczyty popularności, ale nie wiem czy jest to wyznacznik „obowiązywania” – niektórzy hołudują popularnej ostatnio teorii indeksu, niektórzy koncentrują się na pojęciu prawdy, realizmu, polityki, niektórzy natomiast stosują pojęcia Krauss, Derridy, Barthesa... wszystkie inne od siebie....

    Stan współczesnej teorii fotografii nie wiele odbiega od stanu teorii malarstwa, rzeźby, grafiki.
    Wspomniane przeze mnie podejście popularyzatorskie widoczne jest w kilku fragmentach.
    To fakt, bywa iż książki o fotografii bywają pisane hermetycznym językiem, jednakże czy dotyczy to tylko fotografii? Polecam „Prawdę w malarstwie” Derridy... To fakt teoretycy „nie ułatwiają publiczności zdania”, bo nie do szerokiej publiczności kierują swoje teksty...

    Przednaukowość również jest wątpliwa... przynajmniej nie widzę podobieństwa pomiędzy „teorią” przednaukowości sformułowaną przez Gastona Bachelarda w „Kształtowaniu rozumu naukowego” a obecną teorią fotografii... Czy teoria fotografii jest nauką? Nie wiem. Z pewnością jest to dziedzina. Jak każda wymaga poznania terminów, dotychczasowego stanu wiedzy, określenia perspektywy teoretycznej, gruntownej znajomości medium fotografii.

    W ramach podsumowania jeszcze jedno. Za jeden z przejawów teorii danego medium uznaje się artystyczny autokomentarz. Takowy zawszy jest spekulatywny i wymyślony, jako że odnosi się do twórczości – wymyślonej i spekulatywnej, dyskusyjnej i nigdy nie ustalonej do końca, nigdy nie zamkniętej. Grupowanie owych autokomentarzy ma sens, ale do teorii już nie przynależy...

    Z pozdrowieniami i nadzieją na liczne blogowe dyskusje,
    witek kanicki

    OdpowiedzUsuń
  2. Jako autor posta widnieję ja - Śliwczyński - ale to tylko dlatego, że Witek mnie prosił, abym umieścił tam jego komentarz

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, że nie zrozumieliśmy się - no cóż, różne książki czytaliśmy, różnych profesorów mieliśmy. To broń boże nie zarzut w stosunku do Ciebie, nie chcę powiedzieć przez to, że moje lektury były (bo to wiele lat temu!) lepsze, a jedynie pragnę zwrócić uwagę na ten fakt, że patrzymy na problem teorii fotografii z odmiennych punktów widzenia: Ty jesteś historykiem sztuki (w szczególności: fotografii i piśmiennictwa na temat fotografii - tak przypuszczam, jeśli mylę się, to sprostuj to określenie), ja natomiast czuję się przede wszystkim metodologiem nauk humanistycznych. Jestem wychowankiem profesora Jerzego Kmity, Leszka Nowaka i ich uczniów, czyli ludzi, którzy stworzyli w latach 70. coś co zostało nazwane „poznańską szkołą metodologii”. Nie czas i miejsce, aby tutaj przypominać wszystkie najważniejsze założenia teoriopoznawcze tej szkoły myślenia o naukach humanistycznych, ale tym, co było jednym z najbardziej charakterystycznych znaków rozpoznawczych „kmitologów” to skrajny antypozytywizm. Pojęcie to jest bardzo precyzyjnie określone i rozłożone na „czynniki pierwsze”, mam jeszcze w pamięci te analizy i zapewniam Cię, iż w moim myśleniu o humanistyce, a w szczególności o teorii fotografii, jestem niezwykle daleki od pozytywizmu - przynajmniej w znaczeniu, jakie funkcjonowało to pojęcie na poznańskim kulturoznawstwie.
    Zupełnie inaczej rozumiemy kluczowe pojęcie, czyli „teorię fotografii”. Aby szczegółowo przedstawić różnicę, musiałbym zapewne napisać sporą broszurę, ale z oczywistych względów jest to „na szybko” niemożliwe. Dlatego poprzestanę na stwierdzeniu, że mnie chodzi o „teoretyczne uprawianie teorii fotografii”, a nie „przedteoretyczne” (w sensie Kmity), czyli o w pełni naukowe.
    Istnieje, rzecz jasna refleksja nad fotografią, która zresztą posiada swoją historię, ale ja jako metodolog nauk humanistycznych zadaję sobie pytanie, czy ta refleksja spełnia wymogi naukowości, czy na przykład:
    - jasno określony jest przedmiot badań?
    - określony jest język zapewniający intersubiektywną komunikowalność twierdzeń?
    - określone są procedury wysuwania i uzasadniania twierdzeń zapewniające intersubiektywną weryfikowalność twierdzeń?
    - czy twierdzenia formułowane przez badaczy fotografii tworzą jakiś uporządkowany system zdań, a w szczególności system relacyjny, czyli mówiąc w uproszczeniu - teorię empiryczną w metodologicznym sensie?
    - jaką moc prognostyczną posiadają zespoły twierdzeń, a w szczególności teorie, formułowane przez historyków fotografii?
    - jaki jest status poznawczy twierdzeń historyków, czy teoretyków fotografii - co jest końcem ich dociekań: hipoteza czy w pełni uzasadnione twierdzenie empiryczne?
    - czy historycy fotografii posługują się nowoczesnym modelowaniem w konstruowaniu swoich „teorii”?
    - czy historycy fotografii (teoretycy fotografii w moim rozumieniu są pewnym „podzbiorem” historyków fotografii) stosują jakiekolwiek formy wyjaśniania - czyli czy stawiają sobie w ogóle pytania poznawcze typu: dlaczego dzieło X posiada cechy takie a nie inne lub dlaczego dzieło X o cechach od a do z wystąpiło (pojawiło się) w tym a nie innym czasie? Podobnie z wyjaśnianiem całych „epok” w fotografii - dlaczego piktorializm pojawił się wtedy, gdy się pojawił, dlaczego Nowa rzeczowość, renesans otworków itd.?
    Tak stawiane zadania poznawcze mnie wydają się najbardziej interesujące - zdaję sobie sprawę, że odpowiadanie na pytanie „dlaczego?” jest o wiele trudniejsze niż na pytanie „jak to było?” czy „jak to było po kolei?”. Takie wyjaśnianie - o ile ma być w pełni naukowe, musi spełniać szereg warunków.
    Czytając książki o fotografii prawie nie zauważam stawiania pytań „teoretycznych” - a skoro tak, to autorom pozostaje jedynie empiria, czyli porządkowanie materiału.
    W tym sensie uważam, że teoria fotografii nie istnieje jeszcze jako odrębna autonomiczna dziedzina nauki, a jeśli już koniecznie chcemy to, co jest włączać na siłę do nauki, to - według mojego stanowiska metodologiczno-teoriopoznawczego - jest to uprawianie nauki w stadium przedteoretycznym, czyli pozytywistycznym.

    Ja posługuję się metajęzykowym czy metateoriopoznawczym pojęciem „ogólnej teorii fotografii”. Ty natomiast pisząc np. o tym, że niemożliwe jest stworzenie jednej obowiązującej i wszechobejmującej teorii fotografii nie mówisz o piętrze meta, lecz jesteś „w” samej teorii, czyli w samym przedmiocie badania. Ty mówisz o jednym z możliwych końcowych efektów działań poznawczych (na marginesie zauważę, iż Twoje twierdzenie, jak każde inne, też wymaga uzasadnienia!), a ja pochylam się nad czymś innym.
    Przydatne jest tutaj pewne stare rozróżnienie, a mianowicie: warstwa przedmiotowa i metodologiczna danej koncepcji naukowej, danego zespołu przekonań (warstw może być oczywiście znacznie więcej, ale inne nas teraz nie interesują). Ty formułujesz twierdzenia na temat warstwy przedmiotowej, ja natomiast mówię o warstwie metodologicznej. I tyle.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie rozumiem. Posty nie ma, tylko rozmowa ze sobą.

    OdpowiedzUsuń