sobota, 28 listopada 2009

Prenumeruję „kulturalnego” newslettera „Gazety Wyborczej”, codziennie dostaję porcję informacji o najważniejszych wydarzeniach kulturalnych naszego kraju. Zauważam, że dla redaktorów działu Kultura „Gazety” najważniejsze są nowe filmy, literatura, muzyka (raczej klasyczna), teatr, natomiast ogólnie pojęta plastyka gości tam niezmiernie rzadko, a jeśli już, to mowa jest o wielkich pokazach sztuki dawnej lub też wydarzeniach warszawskich, ewentualnie krakowskich. Nie pamiętam, czy kiedykolwiek w mniej więcej 10 newsach, które składają się na newslettera, pojawiła się fotografia. Może coś przeoczyłem, ale jakby na to nie patrzeć, przynajmniej dla mnie, jest to znamienne, żeby nie powiedzieć przykre.
Dalej - niedawno w radio słyszałem wypowiedź ministra kultury Zdrojewskiego, który zapowiadał zwiększenie puli pieniędzy na naukę w szkołach wychowania muzycznego, znowu ani słowa o wychowaniu plastycznym, estetycznym...
A wokół szarość i brzydota. Estetyka nieważna. Nowe dworki-potworki powstają na każdym kroku... Jak długo jeszcze?

środa, 11 listopada 2009

Wczoraj przeglądałem swoje odbitki z ostatnich lat...


...i doszedłem do wniosku, że 90% powiększeń jakie wykonałem, zwłaszcza na fomie, nadaje się do kosza. Cienie zabite, mało mięcha. Fotki na ilfordzie są znacznie lepsze, dlatego postanowiłem dać sobie spokój z czeskim papierem i robić mniej a dobrze. Szkoda czasu, pieniędzy i... straconych nadziei na dobrą odbitkę.
Ach, ten zapach chemikaliów, samotność w „ciemnicy”, muzyka, radiowa Trójka, suszenie na szybie, wycinanie, docinanie, oprawianie... Ludzie ery cyfrowej nie wiedzą co tracą (takie same myśli ma Andrzej Jerzy Lech, pewnie nie tylko on).
Zaraz kawa, a potem wio, w puste świąteczne miasto w poszukiwaniu kadrów, potem ciemnia, do wieczora...
Jutro zaczynamy druk 31 numeru KF. Za niecałe 2 tygodnie pierwsze egzemplarze trafią do prenumeratorów, a krótko potem do empików i innych miejsc sprzedaży. Moim zdaniem będzie to dobry numer, a okładka z pewnością Was zaskoczy. Teraz mogę powiedzieć tylko tyle, że znalazła się na niej pewna cyfrowa panorama rodem z Chin. Przyjrzyjcie się jej z bliska! Będzie też płyta dvd z prezentacją poznańskiej ASP. W przyszłym roku KF będzie obchodził 10-lecie, tak, tak - pierwszy numer ukazał się w maju 2000 roku na otwarciu bodajże drugiego poznańskiego biennale fotografii. Zastanawiam się jak uczcić ten jubileusz, będę wdzięczny za wszelkie podpowiedzi. Może dobrze byłoby wydać jakiś odlotowy album? a może coś innego?
Zauważyłem, że do tekstów można dołączać fotki, z czego dotąd nie korzystałem - zaczynam wykorzystywać.
Poniżej wspomnienie lata - Lipnica, widok z tarasu mojego domku letniskowego o nazwie „Śliwnica”. Lipnica leży w powiecie słupeckim między dwoma jeziorami - Powidzkim i Kosewskim (Naprusewskim), wśród łąk, pól i lasów, gdzie mieszkają dziki, sarny, lisy, bażanty i inne stwory, które podczas spacerów można spotkać na swej drodze...

wtorek, 10 listopada 2009

Janusz Leśniak, Człowiek jest cieniem

Mam przed sobą książkę o tytule takim samym jak w temacie tego wpisu. Publikacja jest jednocześnie katalogiem wystawy, jaka niedawno odbyła się w Muzeum Historii Fotografii w Krakowie. Jej kuratorem był Marek Janczyk, który napisał też wstęp. Bardzo interesujący, zaznaczam, ponieważ rzuca sporo światła na twórczość Leśniaka, co jest potrzebne zwłaszcza młodemu pokoleniu zainteresowanemu fotografią.
Bo „leśniaki” to kawał dobrej fotografii. Konsekwentnej i - co warto podkreślić - nie nudnej! A takie niebezpieczeństwo istnieje zawsze, kiedy autor jest wierny pewnym założeniom i trzyma się ich przez wiele lat. Janusz Leśniak fotografuje swój cień już ponad 30 lat! Niezmiennie jest to uczta dla oczu, zarówno w konwencji czarno-białej, jak i kolorowej, ponieważ ten krakowski twórca przykładał i nadal przykłada dużą wagę do tego, co jest na zdjęciu poza samym cieniem. Zapewniam Państwa, że jest na co patrzeć. Najbardziej lubię przyrodę na tych fotografiach, przeważnie letnią, w pełni rozkwitu, widać, że fotograf chłonie ją całym sobą i wręcz ją pożera. Ta fotografia jest bardzo kontemplacyjna, jest rozpamiętywaniem i pełną radości, optymizmu, afirmacji. Kiedy patrzę na te zdjęcia tęsknię za latem...
Fotografowanie cienia jest możliwe tylko wtedy, kiedy świeci słońce, więc zupełnie inaczej niż u mnie. Ja sam wolę aurę ponurą, wilgotną, zamgloną i może dlatego - na zasadzie kontrastu - tak miło mi się ogląda fotki Janusza Leśniaka?


poniedziałek, 9 listopada 2009

II Festiwal Fotodokumentu w Poznaniu

Dzięki Monice Piotrowskiej z PROFOTOGRAFII w Wyższej Szkole Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa otwarto w sobotę, 7 listopada br. II Festiwal Fotodokumentu. Impreza ma patronat „Kwartalnika Fotografia”. Gorąco zachęcam do odwiedzenia WSNHiD, chociaż teraz można zobaczyć dwie wystawy - DoNosy, czyli zdjęcia Janusza Nowackiego, Mariusza Stachowiaka, Mariusza Foreckiego i Macieja Kuszeli, jakie ci czterej muszkieterowie poznańskiej fotografii wykonali w latach 80. w zrewoltowanym Poznaniu. Wszyscy - oprócz Nowackiego - robili wówczas zdjęcia dla „Wprostu”, który powstał w Poznaniu i w Poznaniu miał redakcję. Pismo - oprócz odważnych jak na tamte czasy tekstów wyróżniało się też jakością fotografii, co było zasługą właśnie tych wymienionych wyżej fotografów. Niestety, jakość zdjęć nie szła w parze z jakością poligrafii, ale takie to już były czasy - totalnego zapóźnienia cywilizacyjnego naszego kraju.
Bardzo dobrze stało się, że Monika Piotrowska „odkrywa” tamte czasy dla młodego pokolenia, pokazując dzieła fotografów znanych i uznanych, chociaż są to akurat te prace, o których zdążyliśmy zapomnieć. Są tam też na tej wystawie zdjęcia np. Janusza Nowackiego, o których jedynie słyszałem, a których nigdy nie dane mi było zobaczyć; przypomniałem też sobie portrety Macieja Kuszeli, które miałem we Wrześni w 1990, kiedy podczas tatrzańskiej wystawy Nowackiego ogłosiłem nabór do powstającego właśnie Wrzesińskiego Towarzystwa Fotograficznego. Portrety te zrobiły wtedy na mnie wielkie wrażenie, tym większe, że były to bardzo duże powiększenia z małego obrazka...
Drugą wystawą Fotofestiwalu jest pokaz fotografii z holenderskiego festiwalu Noorderlicht. Są to zdjęcia z różnych krajów bloku wschodniego, wykonywane przez różnych fotografów, mniej lub bardziej znanych. Wyboru prac dokonał holenderski kurator, zafascynowany Europą Wschodnią i Centralną, który - o czym mówiła Monika podczas wernisażu - nigdy przed 1989 rokiem nie był w tych stronach.
Nie zobaczy się już niestety fotocastów, które były prezentowane w niedzielę... Szczegóły na stronie internetowej festiwalu.