wtorek, 17 lutego 2015

Podjąłem decyzję - jak najmniej fotoszopa

Warta w Koninie (tzw. Starym Koninie)

Warta w okolicach Orzechowa

Męczyło mnie to łączenie negatywów w panoramę przy pomocy fotoszopa, dlatego zdecydowałem, że będę je łączył z minimalną czarną ramką wraz z pewnymi niedoskonałościami, bez najmniejszego retuszu, zwłaszcza w miejscach łączenia. Te panoramy, które pokazałem wcześniej, musiały w miejscach łączenia być retuszowane, bo „nie pasowała” np. woda, czy chmury. Są również nieuniknione odchyłki od pionów i poziomów, więc, aby panorama zbudowana natywnie z dwóch lub więcej negatywów wyglądała „naturalnie”, konieczna jest raz większa, raz mniejsza, ale jednak, ingerencja w obraz, czego wszak nie lubię i nie akceptuję, bo przecież fotografia ma być prawdą.
Uważam, że taka „byle jak” złożona panorama wygląda lepiej i ciekawiej. Też nie jest prawdą absolutną, ale jednak o wiele jest jej bliżej do niej niż wcześniejszej wersji.
Tak uważam...

11 komentarzy:

  1. Przykład naturalnych panoram, co prawda składają się jedynie z 2 kwadratów: http://www.jeffbrouws.com/series/main_discarded.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyjemne dla oka i ekscytujące dla zmysłów, chociaż nie ukrywam tamte robiły wrażenie ale przede wszystkim estetyczne. A pomysł na publikację już jest ? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Od samego początku wiedziałem, że robię te zdjęcia po to, aby powstała książka, choć oczywiście dzisiaj jeszcze nie wiem, kiedy to będzie... 818 km to jednak duży obszar. Chcę zrobić zdjęcia w każdej porze roku.

      Usuń
  3. Bardzo dobrze to wyglada polaczone w ten wlasnie sposob.

    OdpowiedzUsuń
  4. Z ciekawości zapytam.. a czy retusz nie jest przypadkiem prawdą w kawałkach?

    Czy rzeczywistość nie jest wypadkową wielu prawd, często modyfikowanych ze względu na czyjś interes?

    Retusz jest tylko procesem - a nie kłamstwem :-)

    Ale i tak mi się podoba w tej nieretuszowanej wersji...

    Pozdrowienia :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Retusz, który jest tylko usuwaniem usterek technicznych, takich, jak paprochy, drobne rysy, itp. - taki mi nie przeszkadza. Kiedy jednak trzeba pójść dalej i np. „klonować” fragment fotografii, aby uzyskać złudzenie realizmu - to już mniej mi się podoba. A trzeba tak robić, żeby np. styku na wodzie nie powstały dziwne nie pasujące wzorki. To, co na wodzie - nigdy nie pasuje, bo przecież poszczególne kawałki naświetlam z kilkuminutowym opóźnieniem (muszę przekręcić kamerę na głowicy, odwrócić kasetę, naświetlić), a woda marszczy się co chwilę inaczej. Podobnie jest na niebie, kiedy są chmury, choć tam jest o wiele łatwiej. Prawdziwym utrapieniem za to jest łączenie kawałków, na których jest budynek... Kto tego próbował, wie co mam na myśli. Słowem: retusz tak, ale nie rysowanie rzeczywistości.

      Usuń
  5. I to jest arcysłuszna decyzja!!
    Może też trochę mniej tej elektronicznej sepii we wglądówkach? ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może faktycznie trochę jej za dużo. To są na razie moje montaże, niefachowe (Krzysiu Liberkowski zrobi to sto razy lepiej), do druku pójdzie w tonacji neutralnej, nie aż tak ciepłej. Tak jak w „Topografii ciszy”, gdzie było ok, prawda?

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń