Wczoraj widziałem wystawę Ryszarda Horowitza na Placu Wolności w Poznaniu. Została otwarta parę tygodni temu, a prace na niej pokazane są plonem pobytu autora w tym mieście. Jest więc autorską wizją stolicy Wielkopolski. Jak napisano we wprowadzeniu do wystawy „prace pokazują najpiękniejsze zakątki Poznania” (cytuję z pamięci). Podzielono je na trzy części - obrazy nieprzetworzone komputerowo, przetworzone (fotokompozycje) oraz z lotu ptaka (z helikoptera) i z podnośnika hydraulicznego. Całość - około 40 wielkoformatowych wydruków odpornych na deszcz, słońce i wiatr - ulokowano na efektownych (czytaj: drogich) stojakach, co ma budzić szacunek dla dzieł „nowojorskiego twórcy światowej klasy”, no i - jak przypuszczam - dla sponsora, firmy Pozbruk, której oczywiście bliżej nie znam. Jak ustaliłem, czytając artykuły z prasy poznańskiej, głównym sponsorem przedsięwzięcia jest miasto Poznań, które w ten sposób chce pozyskać „ambasadora” do jego starań o Europejską Stolicę Kultury.
Wysłałem zapytania o pieniądze do rzecznika prasowego prezydenta Poznania, czekam na odpowiedzi.
Od strony artystycznej, projekt jest kompletną porażką. Aż przykro to pisać. To, co mogło niektórych bawić 30 lat temu, czy nawet 20, dzisiaj może już tylko żenować... Nie wiadomo wręcz co powiedzieć, kiedy się stoi przed niewątpliwie „wypasionymi” planszami. To musiało kosztować sporo pieniędzy. Niestety, Mistrz nie był formie... Poza jedną pracą - secesyjną kamienicą w chmurach - nie ma zupełnie nic ze starego dobrego Horowitza. W dobie powszechnej dostępności do fotoszopa nikogo już takie zabawy z obrazem nie bawią... no chyba uczniów podstawówek.
Okazuje się, że najmowanie gwiazd nie gwarantuje niczego...
Heh. A ja nigdy nie lubiłem specjalnie "wielkiej gwiazdy" Horowitza. Tego projektu nie widziałem, ale z opisu mam przed oczami ostatnio wystawę Antoniego Ruta "Mój Poznań".
OdpowiedzUsuńdodam jeszcze od siebie że wystawianie *artystycznych* fotografii na świeżym powietrzu to "siara" sama w sobie. moim skromnym zdaniem oczywiście.
OdpowiedzUsuńO jakże to polskie ! Dokopać, poniżyć, narzekać, zazdrościć pieniędzy ... tak myślę. Oglądam właśnie album autora tego wpisu "cisza" i co widzę ? pozostanę w ciszy - każdy powinien zająć się swoją pracą, a nie tylko narzekać, wytykać palcami, kręcić nosem, zazdrościć ...o jak ja tego polskiego, prowincjonalnego sposobu myślenia sie wstydzę ...
OdpowiedzUsuńPiotr z Krakowa
Piotrze, widziałeś wystawę Horowitza? Przypuszczam, że nie. To naprawdę kiszka. To, co napisałem to blogowa recenzja, czyli coś skrajnie subiektywnego, nie musisz się z nią zgadzać, ale żeby się zgadzać lub nie zgadzać musisz wiedzieć o czym ona jest. Zazdrość? Nie przypisuj mi proszę czegoś, od czego jestem daleki. Zazdroszczę Horowitzowi pieniędzy, tego, że zarobił je fotografią?! Dlaczego tak myślisz? Mnie nie brakuje pieniędzy, nie potrzebuję więcej niż mam, tak było zawsze, nawet wtedy, gdy ich prawie wcale nie miałem. Pisząc o pieniądzach i Horowitzu wyraziłem tylko żal, że publiczne pieniądze poszły na coś, co jest artystyczną porażką. To nie moje pieniądze, chociaż trochę też moje, bo „publiczne”, więc szkoda, że nie poszły na coś dobrego, na przykład na młodego, zdolnego lub - starego, zasłużonego. Nie musi Ci się podobać „Cisza” lub cokolwiek innego, co zrobiłem. Jakie to ma znaczenie dla mojego zdania o wystawie Horowitza? zdajesz sobie sprawę jakie to niegrzeczne i „nie na temat”? To tak jakbyś powiedział: chory lekarz nie może leczyć. Zastanów się, pomyśl trochę, zanim coś napiszesz - nie mam racji krytykując Horowitza, bo sam nie umiem fotografować? Czujesz to pomieszanie płaszczyzn?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Waldek z Wrześni
Zawsze mnie wkur...takie porównanie "Robisz zdjęcia do dupy, więc jak możesz krytykować innych?" (w domyśle zawsze lepszych ofkors).
OdpowiedzUsuńJeśli wierszy nie piszę, na gitarze nie plumkam i śpiewać nie umiem, to nie mam prawa oceniać twórczości poety, grajka i śpiewaka???
Ja uważam, że kiedy się nie ma minimum rzetelnej wiedzy nie zabiera się głosu publicznie. W swoim domu w kapciach i owszem mogę "wiedzieć lepiej" co jest dobre, a co nie, ale publicznie milczę. Panie Hubercie. Pomimo, że znam się troche na fotografii, posiadam wykształcenie w tym kierunku z grzeczności nie wypowiem sie na temat pańskich fotografii ... zwyczajnie, dobre wychowanie ... milczenie jest złotem ... tak mnie uczono. Natomiast wracając do Pana Horowitza ... znam te fotografie, widziałem je nie dalej niż w niedzielę w Poznaniu (chyba na placu Mickiewicza - proszę mnie poprawić jesli cos pokręciłem) i choc nie porywaja, swój urok bez wątpienia posiadają. Tego zreszta oczekiwał bym od aytora, któremu nie brakowało nigdy wyobraźni ... absolutnie nie chciałbym aby zrobił zdjęcia klasyczne w formie ... bo i po co ... ustawić kamerę i kliknać ... wielu potrafi. Proszę mi tez nie zarzucać, że jestem niegrzeczny, ja tylko posłużyłem sie przykładem albumem "cisza" jako niezrozumiałego dla mnie działa, tym samym nie skrytykowałbym go publicznie. Autor na pewno był świadomy tego co robi i dlaczego ... Podobnie myśle, było w przypadku Pana Horowitza. Małość, polski kompleks nadal wypływa z każdej dziury ... Zrobił, oglądajmy i cieszmy się ...przestańmy narzekać. Róbmy swoje
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Piotr
Szanowny Panie Piotrze,
OdpowiedzUsuńAleż ja nie wymagam od Pana trudu i poświęcenia czasu na ocenę moich fotografii.
Mam jednak wrażenie, że nie rozumie Pan co się do Pana mówi, co tylko potwierdza Pańska wypowiedź.
Dlaczego niby krytyczny stosunek do jakiegoś dokonania miałby być objawem małości i miałby wynikać z polskich kompleksów? Coś się Panu pokręciło. Wszystko ma mi się podobać? Akurat ten projekt Horowitza mi się nie podoba i dałem temu wyraz.
OdpowiedzUsuńA ja myślę, że Pan Horowitz z uwagą wysłuchałby subiektywnej oceny jego pracy. Czy wyciągnąłby wnioski tego nie wiem. Pozostaje mieć nadzieję, że by się choć chwilę zastanowił czy przypadkiem słowa krytyki nie są uzasadnione.
OdpowiedzUsuńCo do "stylu" Horowitza. Ja go nie lubię i stąd moja ocena jego twórczości jest czysto subiektywna. Niech robi to w czym czuje się dobrze i już.
I Panie Piotrze. Kamerę się ustawia i owszem, ale potem wg mnie jest "pstryk" a nie "klik". Chyba, że mówimy o wspomnianym już Horowitzu. U niego już tylko klik, klik, klik...
Panie Bartku, wprawdzie się nie znamy, ale jak się zdarzy to przy najbliższej okazji stawiam piwo. Już dawno się tak nie uśmiałem czytając ostatni akapit Pana komentarza. Z pozdrowieniami.
OdpowiedzUsuńTo oczywiste, że każdemu wolno i pstrykać, i klikać. Nie doczekam niestety czasów, w których to polskie miasta będą z takich okazji ogłaszać konkursy z jasnymi regułami. Problemem nie są produkcje Horowitza. Te bardzo źle oceniam, więc ich nie kupuję. Kupują je urzędnicy za nasze wspólne pieniądze.
OdpowiedzUsuńToż to w pale się nie mieści. Właśnie obejrzałem fotki tego "wybitnego" fotografa na stronie miasta. Wybitny, to on jest jedynie w oczach niektórych polskich krytyków. To, że miał kilka okładek w tygodniku Time imponuje tylko naszym prowincjonalnym znawcom. W kolekcji nowojorskiej Momy np go nie ma, a podobno cieszy się światową sławą. Chciałbym zobaczyć minę kuratorów tego muzeum na widok tego chłamu. To by było warte każdych pieniędzy.
OdpowiedzUsuńCzęść to klasyczne pocztówki, część powykrzywiane perspektywy ozdobione "gustownymi" wycinankami. No i te sklejki w chmurkach. Cóś pięknego. Mógłby się ten wybitny artysta chociaż na coś zdecydować w ramach trzymania konsekwencji stylu. Ale za te pieniądze uznał pewnie , że powinien być bardziej hojny.
Jak ktoś, będąc przy zdrowych zmysłach,w poznańskim ratuszu czy gdziekolwiek indziej mógł sobie wyobrazić, że taka żenada zrobi na kimś wrażenie w Europie?