W czwartek rano na lotnisku Ławica w Poznaniu pożegnałem Andrzeja Jerzego Lecha. Był we Wrześni od chyba 6 października, dwukrotnie przedłużył pobyt o tydzień, więc ostatecznie nazbierało się tego czasu na fotografowanie Wrześni i jej mieszkańców ponad dwa miesiące. Liczę łącznie z prawie trzema tygodniami w maju.
Andrzej wyjechał niezwykle wyczerpany, zwłaszcza psychicznie. Zdaję sobie sprawę - a on o tym mówił wiele razy - jak męczące musiało być dla niego prawie codzienne fotografowanie mniej lub bardziej licznych grup ludzkich. To wielka odpowiedzialność - przed „zdejmowanymi” osobami - żeby wszystko wyszło jak należy. Zdjęcie domu, czy zaułka zawsze można powtórzyć, a zdjęcia 420 biegaczy już nie.
Teraz czeka go nie mniej wyczerpujący etap - wywołanie dwustu negatywów! Każdy osobno, każdy w kuwecie w zupełnej ciemności przez 66 minut (samo wywoływanie, nie licząc przerywania i utrwalania, a potem płukania i suszenia). Jakby na to nie patrzeć wychodzi około 300 godzin „czystej gry”. A potem odbitki - każda wywołana, odbielona, tonowana w tonerze, a potem w herbacie „Ulung”, znowu płukana, wreszcie suszona na sznurku prawie do całkowitej suchości, aby ostatecznie trafić do prasy, która sprawi, że odbitka będzie całkowicie płaska. Benedyktyńska robota... No tak, my analogowi fotografowie tak już mamy...
A potem do pracy przystąpimy my, Wydawnictwo Kropka - mamy wydać książkę, która będzie zawierała najlepsze zdjęcia projektu, czyli... wszystkie fotografie, wszystkich grup. Nie można przecież sprawić zawodu komukolwiek. Książka ma być gotowa na maj 2011, kiedy we Wrześni odbędzie się wystawa Kolekcji Wrzesińskiej Lecha. Wtedy też w Galerii FF w Łodzi w czasie, kiedy będzie odbywał się kolejny Fotofestiwal, zostanie otwarta wystawa retrospektywna Andrzeja Jerzego Lecha. Kuratorem tego pokazu (140 fotografii!) jest Krzysztof Jurecki. Zapowiada się więc w maju mały festiwal Lecha. Rezerwujcie sobie czas!
http://domspotkankopaniec.blogspot.com/2010/08/spyw-kajakowy-po-warcie.html
OdpowiedzUsuńPod tym adresem można już podziwiać prace z Wrześni pana Andrzeja. Przynajmniej ich część. Duże brawa dla burmistrza pana Tomasza Kałużnego za popieranie artystycznej akcji! Jak i tej z udziałem pana Bogdana Konopki. Taka inwestycja z publicznych pieniędzy nie przynosi gospodarzowi ujmy. A i sławi imię miasta w wielkim stylu. Świetna robota. Za jednym zamachem piękny dokument dla potomnych i artystyczny rarytas dla przyjezdnych. :)
Kuratorem pokazu jest wraz ze mną Magdalena Świątczak z galerii FF. Ile będzie pokazanych fotografii jeszcze dokładanie nie wiadomo, ale powinno powstać ważne opracowanie historyczna, takie jak Zofii Rydet czy Jerzego Lewczyńskiego. Wielkie polskie festiwale nie są zainteresowane organizowaniem klasyków fotografii polskiej. Szkoda, wolą lansować fotografię z zagranicy,ale taką która jest już znana wszędzie (np. Weegee, Parr).
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że pominąłem Magdalenę Świątczak, nie wiedziałem o tym. Jeszcze raz przepraszam. Liczbę 140 fotografii wymienił Andrzej (być może chodziło mu o to, że 140 przygotuje?). Piszesz Krzysztof, że „powinno powstać ważne opracowanie historyczne” - powstaje? Przygotowujesz je? Bardzo bym się ucieszył, gdyby taka książka powstała, ale z drugiej strony - Andrzej jeszcze tworzy, więc może taka monografia byłaby przedwczesna? Piszesz, że organizatorzy festiwali nie są zainteresowani pokazami polskich klasyków... no nie wiem: tu i tam pojawiają się takie wystawy, np. w Krakowie ostatnio był Witkacy... W Łodzi w zeszłym roku Konopka, w Poznaniu w ramach Biennale był kiedyś Schlabs. Nie były to oczywiście retrospektywy, ale jednak nie można powiedzieć, że klasycy są odstawiani na boczny tor. Myślę poza tym, że organizatorzy festiwali chcą prezentować rzeczy mniej znane lub zgoła wcale nie znane, zależy im na tym, aby właśnie u nich odbywały się premiery nowych projektów, zestawów. Tak przypuszczam.
OdpowiedzUsuńPrzyznam się też, że z przyjemnością obejrzałem i Weegee'go i Parra - nie codziennie mam okazję obcować z ich oryginałami.
Co do Kopańca i fotek wrzesińskich Andrzeja, to bardzo się cieszę, że one już tam są. Pragnę przy tej okazji poinformować, że zamierzam utworzyć stronę internetową Kolekcji Wrzesińskiej, na której będą wszystkie fotografie ją tworzące. Nie da się bowiem wszystkich zdjęć zaprezentować na wystawie, czy w książce, wszystkie mogą być tylko w internecie... Przypominam, że aktualnie w Kolekcji są: „Bez atelier” Ireneusza Zjeżdżałki, „Subiektyw” Bogdana Konopki oraz część panoram Andrzeja Jerzego Lecha... Kogo proponujecie zaprosić w przyszłym roku?
OdpowiedzUsuńWojciecha Zawadzkiego? Ewę Andrzejewską?
OdpowiedzUsuńPrzy okazji - panie Waldemarze, czy Kropka nie powinna pomyśleć o książeczce z fotografiami tej ostatniej? Uważam, że czas najwyższy.
Pozdrawiam.
Po Konopce i Lechu (a w kolekcji jest jeszcze Zjeżdżałka) chciałbym kogoś kolorowego, najlepiej z kręgów fotoreporterskich - w trosce o pewną różnorodność Kolekcji).
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej na razie. Wojtka już wydałem, a o Ewie myślę cały czas (tzn. o jej fotografiach). Szkopuł w tym, że książki monograficzne kiepsko się sprzedają... Niestety. Dlatego myślę o tym, aby wydawać jakieś zbiorówki.
Nie znam żadnego opracowania monograficznego fotografii Schlabsa. Tak, do Witkacego Stefan Okołowicz dołożył nowe interpretacje. Konopka w zeszłym roku to nie opracowanie monograficzne, nie trzeba tego tłumaczyć, to była nowa wystawa tylko, że w końcu roku. Nic z festiwalem nie miała wspólnego. Zobacz, jakie opracowanie ma Weegeee 2-3 strony maszynopisu, to nie przystoi, tak wielkiemu fotografowi!
OdpowiedzUsuńDo Lecha piszą się teksty, co wyjdzie zobaczymy? Należy mu się, bo Bogdan Konopka przesadził, nawet bardzo, ze swymi interpretacjami w wywiadzie w "Fototapecie". Także odnośnie Jerzego Olka czy Irka!
Krzysztof - nie chodziło mi o wystawę Bogdana z cmentarzami żydowskimi, ale o Chiny, jakie były na Fotofestiwalu. Chciałem podać przykład tego, że i na festiwalach pojawiają się klasycy z cyklami, które aktualnie tworzą. Może to dobry pomysł, aby klasyków na festiwalach pokazywać szerzej, w postaci retrospektywnej?
OdpowiedzUsuńRozmowa Marka Grygla z Bogdanem w Fototapecie - szkoda, że tam nie ma możliwości komentowania artykułów - sądzę, że wielu miałoby ochotę odezwać się polemicznie. Ja akurat nie, bo o większości poruszanych tam spraw nie mam wiedzy, zwłaszcza na temat fotografii elementarnej. Co do Eryka - myślę, że Bogdan ma prawo tak pisać, chociaż nie każdy musi się z tym zgadzać.
Wystawa Bogdana była na Fotofestiwalu w Łodzi, ale nie jest to monografia, tylko kolejna odsłona Chin. Nie wydano żadnego opracowania do tej wystawy.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że trzeba pokazywać klasyków fotografii polskiej, od Walerego Rzewuskiego, poprzez Janusza Brzeskiego, a kończąc na żyjących. Tak robią na całym świecie!
Przecież największe polskie festiwale kosztują miliony złotych, więc nawet mają taki obowiązek, bo bardzo łatwo pokazywać Anglików czy Czechów. Tylko kogo nowego znaleziono w fotografii czeskiej czy angielskiej. Chodzi mi o kuratorów polskich, kogo odkryli?
Można pisać o "Fototapecie" chociażby tutaj czy na moim blogu. Najbardziej nie podoba mi się przyprawianie komuś gęby "ubeka", bo to chwyt poniżej pasa. Chyba, że ma się dowody, świadków i oświadczenia. Inaczej tego nie wolno czynić. Dziwię się Markowi Gryglowi i Bogdanowi. Tak nie można.
Wracając do kwestii kiepsko sprzedających się monografii - album poświęcony twórczości Ewy Andrzejewskiej, wraz z dobrym opracowaniem w postaci nie tylko tych znanych, ale także nowych tekstów, kupiłbym bez wahania! Mam tylko dwa malutkie foldery wydane bodajże przez BWA w Jeleniej Górze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
MP
Co do wyboru twórców na kolejne plenery, to ja jestem całym sercem za zaproszeniem właśnie pani Andrzejewskiej. Cenię sobie wyjątkową „plastyczność” jej fotografii – w „świetlistości” gustującej - i szalenie ciekaw jestem krajobrazów z Wrześni, widzianych pod światło archaicznym okiem kamery pani Ewy. A i pana Zawadzkiego też oczywiście zabraknąć nie może!
OdpowiedzUsuńZe swojej strony pragnę wystawić kandydaturę jeszcze jednego Wojciecha, pana Prażmowskiego mianowicie. Jego styl i klimat fotografii znany z cyklu "Biało-czerwono-czarna", to przecież „nastroje” bliskie sercu pana Konopki i pana Zawadzkiego. Tyle że na kwadracie podjęte. Mniemam, że pan Prażmowski odnalazłby się prędko we "wrzesińskich klimatach”.
Jeżeli panu Waldemarowi marzy się wydawać kogoś z kręgu kolorowego reportażu, to może warto przy okazji pomyśleć o zaproszeniu na plener takich twórców jak pan Michał Szlaga, czy pan Rafał Milach? Gdyby panowie ci zechcieli użyczyć swoich talentów do „sportretowania” Wrześni - zwłaszcza jej mieszkańców (tu przychodzi mi na myśl np. cykl pana Szlagi „Robotnicy”, czy polaroidowe portrety pana Rafała) - to efekt mógłby być piorunujący?
Może warto też wzbogacić formułę corocznych spotkań. I prócz „mistrza” zaprosić na plener też dwóch, lub trzech dobrze zapowiadających się, młodych fotografów?
Którzy niekoniecznie muszą rozbudować „Kolekcję Wrzesińską” od razu o cały, zamknięty cykl. Ale mogą ją poszerzyć choćby o pojedynczy, piękny obraz. Których to kolekcja z biegiem lat też ułoży się w pewną opowieść o tym miejscu, czasie i sposobie myślenia o fotografii.
Być może po latach okaże się, że w „Kolekcji Wrzesińskiej” spotkały się po raz pierwszy pod jednym dachem galerii, obrazy klasyków polskiej fotografii artystycznej, z obrazami ich przyszłych następców.
Pokój :)
Do przedmówcy:
OdpowiedzUsuńMyślę, że ma Pan rację w wielu kwestiach, częściowo napisał Pan to, o czym ja wcześniej pomyślałem. Na pewno warto rozważyć wszystkie za i przeciw. Dziękuję. Pozdrawiam.
Zapewne jest mozliwość odreagowania na teksty w FOTOTAPECIE - można po prostu tam napisać - jest podany adres mailowy... z drugiej strony dobrze że Fototapeta, która wyznaczyła pewne WYSOKIE STANDARTY w internecie - odnośnie fotografii ( i nadal je utrzymuje!) - nie wchodzi w różne pseudo-dyskusje i zaczepki - to też wyznacza jej wysoki standart i wiarygodność... których nie mają (i mieć nie bedą) rożne blogi, i których inflacyjność i samozachwyty nad sobą (np dopraszanie się o jakieś głosowania w rankingach) są aż nadto wodoczne i co tu mówić.... żenujące....
OdpowiedzUsuńDo Anonimowego: nie zauważyłem, abym namawiał kogokolwiek do głosowania na mój blog. Ja w niczym nie startuję. Po co mi to? Fototapeta - to dobrze, że jest. Życzę kolegom wszystkiego dobrego, zwłaszcza w zakresie STANDARDÓW...
OdpowiedzUsuńNo moim zdaniem wyjątkowo obniżającym standard Fototapety jest sam fakt publikacji tego wywiadu w takiej formie, o jakiej piszą przedmówcy. Dziwi mnie wywlekanie wszelkich animozji na szerokie forum, nie rozumiem, czemu ma to służyć (czemu dobremu). Nie rozumiem też pana Krzysztofa Jureckiego w jego żalu wobec organizatorów festiwali. To chyba super dobre, co się dziki nim dzieje, że tyle ludzi ma styczność z taką masą świetnej pracy. Jeśli brakuje mu odkryć - no cóż, Pan Jurecki też nie spadł z nieba wczoraj i też miał (ma) możliwość współudziału/kooperacji. Idę o zakład, że nikt go nie wpuści ze swoim pomysłem. Mam taką nadzieję i liczę, że nie czeka na zaproszenie i potrafi wyjść z inicjatywą. Jeśli nie - to nie może mieć pretensji. Żal mi okropny o czym pisałem w różnych miejscach, że nasi czołowi krytycy i teoretycy wolą wdawać się w pełne "trudnych" wyrazów dyskusje, niźli otwartą i przyjazną nomenklaturę, która mogła by wejść w głąb szerszej świadomości (nie mówię, że do każdego). Np prof. Birgus publikuje w kompletnie amatorskich pismach, jak i w super ukierunkowanych. Da się? Da się. Tylko komu się chce?
OdpowiedzUsuńDo Lokalnego Artysty JR: też uważam, że o fotografii, tak jak w ogóle o sztuce i wielu, wielu innych dziedzinach ludzkiej twórczości da się pisać zrozumiale i prosto. W przedwojennej szkole lwowsko-krakowskiej, która wychowała kilku największych w tamtych czasach w Europie i świecie logików matematycznych funkcjonował postulat „jasno i wyraźnie”, co skutkowało tym, że jak jakiś prelegent czy wykładowca zaczynał przemawiać językiem, który wywoływał okrzyki „niejasno!” lub „niewyraźnie!”, to była największa obelga, kończąca wystąpienie. Oznaczało to, że facet się pogubił i lepiej, żeby nie brnął dalej. W dyskursie naukowym, ale także w każdym innym powinny obowiązywać jasne reguły. Chodzi o komunikatywność, a nie o „szyfrowanie”. Jeśli wiesz co chcesz powiedzieć, to powiedz to prosto, jasno, zrozumiale - nie ma zupełnie potrzeby utrudniania słuchaczom odbioru.
OdpowiedzUsuńFotografia, nawet bardzo, bardzo „artystyczna” nie jest filozofią, ani nauką - jest fotografią. Działa inaczej i na coś innego niż tamte dziedziny ludzkiej twórczości. Zawsze śmieszyły mnie aspiracje niektórych fotografów do odgrywania roli „badaczy”, czy „odkrywców” w sensie naukowym. Ta aspiracja nazywana jest przez naukowców „dziecięcą chorobą naukowości”. Zostawmy naukę, a zwłaszcza filozofię, naukowcom i myślicielom, oni w tym są lepsi od nas. Róbmy swoje, tak jak oni. Bądźmy sobą - fotografami.
A krytycy - niech będą krytykami! Niech krytykują (co nie oznacza negacji!), niech interpretują i oceniają co robimy, od tego są. Naukowcy niech daną twórczość „umiejscawiają” w historii dyscypliny. A my twórzmy fotografię, bo oni za nas tego nie zrobią...
Birgus - to na pewno wielki popularyzator fotografii... tylko czeskiej i trochę słowackiej. No, ale to przecież Czech.
Poczytalem sobie z zainteresowaniem te "debaty" Marka Grygiela i Bogdana Konopki na temat tzw Fotografii Elementrnaej i powiem ze przypomina mi sie Polska o jakiej zapomniec chcialem i nawet mi sie udalo przez 26 lat pobytu gdzie indziej.
OdpowiedzUsuńJakas chora walka o przetrwanie w historii - nic wiecej.
Sam bylem swiadkiem i mala czescia tego "ruchu" i przysluchiwalem sie wielu rozmowom na temat fotografii i bardzo wiele sie wtedy nauczylem - glownie od Andrzeja Lecha i Bodgana Zawadzkiego. Nie wiem po co cala ta walka o to kto stworzyl jaki termin i dlaczego - co, medale beda rozdawane i Bogdan koniecznie chce jeden dostac? W sumie nie wiem za co bo cos mi sie zdaje ze mial maly udzial w tych dyskusjach. A moze zle pamietam.
Dziękuję za wpis i pozdrawiam Pana. Tak jak zaznaczyłem wcześniej - nie znałem jeszcze wtedy ani Bogdana, ani Andrzeja, ani Wojtka Zawadzkiego. W tamtych czasach jedynie pilnie studiowałem teksty Jerzego Olka o fotografii elementarnej, jakie ukazywały się (wraz z ilustracjami), w „Projekcie”. Już wówczas bardzo fascynowała mnie twórczość osób z tego kręgu... I jest tak do dziś.
OdpowiedzUsuńTo byl bardzo ciekawy okres i wszyscy bylismy tak bardzo "glodni" wiedzy o fotografii. Pamietam jak na ASP przefotografowywalem cale albumy fotograficzne wyszarpane z bibliteki ASP albo ZPAF i potem wgladowki (6x7) rozdawalem znajomym. Bardzo wiele sie w ten sposob nauczylem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.