Anty widokówki Konina |
Jak dotąd - Gniezno i Konin (pracuje nad Sopotem) - uwiecznia widoki miast, w których mieszkał. W Koninie był szefem oddziału „Głosu Wielkopolskiego”, w Gnieźnie mieszka dziś.
Koniński pokaz jest bardzo przyjemny, fotografie są smacznie podane: niewielkie formaty w białych ramkach. Odbitki, choć cyfrowe dobrze się ogląda.
Fragment ekspozycji |
Na pierwszym planie (z aparatem) Władek Nielipiński, szef działu foto Biblioteki Wojewódzkiej w Poznaniu, najważniejszy w tej chwili animator „ruchu fotograficznego” w Wielkopolsce |
Otwarcie wystawy - Krzysztof Szymoniak (z prawej) |
Nie znam autora, nie znam środowiska. Zastanawia mnie jednak, jak to się dzieje, że tak złe zdjęcia pretendują do miana sztuki.
OdpowiedzUsuńCytuję: Fotografia Krzysztofa to kawał solidnego dokumentu, powstającego jako plon spacerów z aparatem, przy czym uwieczniane jest to, co autora „uderzy”, „ukłuje”.
Zaprawdę głęboka myśl zawarta jest w tych słowach. A mnie durnego uczono, że dokumentem jest praktycznie każda fotografia. Każda, nawet ta, którą zrobiło 4 letnie dziecko. Może właśnie to, że brakuje myśli tym zdjęciom, decyduje o ich słabości?
Oczywiście, że dokumentem jest każda fotografia - coś dokumentuje: rzeczywistość, zewnętrzną, wewnętrzną (autora), itd. Słowo „fotografia” ma, jak Pan wie, wiele znaczeń. Raz może oznaczać pojedynczą fotografię (zdjęcie, odbitkę, plik, wydruk), a drugi raz - zbiór fotografii, cykl, pojedynczych fotografii, które coś łączy, np. to, że są to fotografie tego samego autora, czy danego miejsca. Pisząc o fotografii Szymoniaka, że to „kawał solidnego dokumentu” użyłem pojęcia „fotografia” w tym drugim znaczeniu. To po pierwsze. Po wtóre - nie widziałem jeszcze cyklu dokumentalnego 4-letniego dziecka. Chodzi o cykl, czyli pewną świadomie tworzoną całość.
OdpowiedzUsuńPisze Pan, „brakuje myśli tym zdjęciom”. Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem - jeśli już chcemy bawić się w rekonstrukcję myśli autora, to z pewnością jedną z nich była intencja pokazania miasta, w tym przypadku Konina, jako miasta nieupiększonego, wolnego od estetyki widokówkowej.
Trudno zobaczyć cykl 4 letniego dziecka, ponieważ nikt nie odważyłby się takowego pokazać, w przeciwieństwie do... starszego fotografa. Czy słusznie? Pytanie pozostawię bez odpowiedzi.
OdpowiedzUsuńZirytowałem się tą wystawą, ponieważ kiedyś brakowało wystaw, ale te, które odbywały się z rzadka, prezentowały wysoki i bardzo wysoki poziom. Dziś każdy jest fotografem, każdy może "zrobić" sobie wystawę, a do ZPAF przyjmowani są tzw artyści bez dorobku lub są znani z...
Nie pamiętam legendarnej wystawy "Antyfotografia" - Zdzisław Beksiński, Jerzy Lewczyński, Bronisław Schlabs. Ale znam zdjęcia, teraz również interesujące historie, związane z przygotowaniem wystawy, a to dzięki znakomitej - moim zdaniem, książki - Zdzisław Beksiński. Listy do Jerzego Lewczyńskiego...
Postaram się uspokoić, ale anty widokówki źle na mnie wpływają.
No nic! Znak czasów! nadal będę czytał pańskiego bloga tak, jak czytam Foto Tapetę. Pozdrawiam
Śliwczyński:
OdpowiedzUsuńNo, cóż... Każdy ma prawo do własnych ocen, opinii... nie będę Pana przekonywał do moich. Myślę, że Krzysztof Szymoniak nie pretenduje do tego, aby jego „antywidokówki” zaliczać do sztuki. Zresztą - nie każdy uważa, że ta dobra, „lepsza” fotografia musi koniecznie należeć do sztuki; Bogdan Konopka na przykład lubi o sobie mówić: jestem fotografem, a nie artystą...
Podzielam Pański zachwyt nad fotografią naszych „trzech tenorów”: Beksińskiego, Schlabsa, Lewczyńskiego. Miałem zaszczyt osobiście poznać dwóch ostatnich.
replica wholesale handbags GGSX aaa replica bags EMRX luxury replica bags AIQZ
OdpowiedzUsuń