środa, 13 maja 2009

Dawno, oj dawno tutaj nie byłem - cierpię po prostu na chroniczny brak czasu na cokolwiek! Uporałem się w końcu z paroma sprawami - nowy numer KF wydany, nowa książka Jureckiego wydana, foty na wystawę w Śmiełowie oddane, więc w końcu można coś skrobnąć na blogu.
Po kolei i w skrócie: Jelenia Góra - „Cisza” została przyjęta dobrze, a na Wszechnicy w Przesiece było bardzo sympatycznie i inspirująco. Poznałem nowych interesujących fotografów, a gospodarze, czyli Ewa i Wojtek Zawadzcy po raz kolejny utwierdzili mnie w przekonaniu, że fotografia analogowa jeszcze nie umarła. Oni są tacy stali, niezmienni... Imponuje mi ich wierność zasadom, które wyznają.
Podobnie zresztą jest z Bogdanem Konopką. Bogdan z Jacqueline gościł od 1 maja we Wrześni, gdzie rozpoczął na zaproszenie burmistrza fotografowanie miasta. Ma być z tego i wystawa, i książka. On jest dla mnie piekielnie mocno inspirujący - podziwiam go, chyba nawet coraz bardziej, bo coraz lepiej go znam. Pokazywał mi na kompie skany swoich zdjęć, których nikt, albo prawie nikt jeszcze nie zna. Cmentarze żydowskie, austriackie - w Polsce - a także otworki panoramiczne (!) - to rodzi mój szacunek. Poza tym on jest bardzo otwarty na inną fotografię, zresztą na łamach KF prezentował zawsze twórców, których stylistyka jest zupełnie różna od tej, w jakiej on sam się porusza.
Byliśmy razem na Biennale w Poznaniu. Wernisaże to nie jest najlepszy czas na oglądanie wystaw - muszę pojechać jeszcze raz i wszystko obejrzeć w spokoju. Nie jest tego aż tak dużo, więc przez dzień z pewnością się uwinę. Najlepiej zapamiętałem historyczną wystawę w Zamku o powojennej fotografii polskiej z lat 1945-1949. Maciejowi Szymanowiczowi udało się pościągać bardzo interesujące fotografie z wielu miejsc, z wielu instytucji oraz od rodzin autorów. Jakby jednak nie patrzeć, ta wystawa jest wystawą towarzyszącą głównemu biennalowemu nurtowi i nie ona zadecyduje o ogólnej ocenie Biennale. Na tę najsilniejszy wpływ będą miały wystawy w Arsenale oraz w Starym Browarze. Po pierwszym wejrzeniu odczuwam pewien niedosyt, chociaż - zastrzegam - muszę wszystko obejrzeć jeszcze raz. W piątek nie widziałem zresztą wszystkich wystaw, np. w Ego.
Nie udało mi się, niestety dotąd - jak planowałem - pojechać ani do Łodzi na Fotofestiwal, ani do Krakowa na Miesiąc Fotografii, mimo, że na tym ostatnim Wojtek Wilczyk pokazuje wystawę Eryka, a Moho Gallery w ramach programu off, „Stoły wernisażowe” mojej córki. Nadrobimy wszystkie zaległości - planujemy we wtorek i środę odwiedzić Kraków i Łódź. 
Teraz parę słów o „Topografii niepamięci, czyli o zapomnianych i zapuszczonych wiejskich dworach wielkopolskich”. Najważniejsze to to, że polubiłem ten temat! a nawet dostrzegłem w nim głębszy sens. Postanowiłem pracować dalej, po to, żeby za rok dwa wydać piękny album z zapomnianymi dworami. To fascynujący temat - podobnie jak wcześniej wiejskie zabudowania gospodarskie i mieszkalne. 
Za parę dni dopiero KF będzie w Empikach, a my już prawie mamy materiały na następny numer. Ola strasznie mocno zaangażowała się w KF, co mnie cieszy niezmiernie. Jej młodzieńcze spojrzenie na fotografię połączone z moim, raczej konserwatywnym, tworzy dobre połączenie - każdy czytelnik, mam nadzieję, znajdzie w piśmie coś dla siebie - i ten szukający nowoczesności, i ten lubiący klasykę.
Tak, czy inaczej bardzo się cieszę, że na Biennale w Poznaniu udało się wydać i 29 numer KF, i książkę „Oblicza fotografii” Krzysztofa Jureckiego. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz