poniedziałek, 8 listopada 2010

Transfotografia w Gdańsku i Festiwal Fotodokumentu w Poznaniu

W piątek w Gdańsku wiele godzin spędziłem przeglądając wraz z  autorami portfolia. Było to interesujące przeżycie, a w paru przypadkach spotkanie z bardzo interesującą twórczością i bardzo ciekawymi osobowościami. Cieszę się z tych spotkań. Mam nadzieję, że moje uwagi na coś im się przydadzą, chociaż w każdym przypadku zastrzegałem, że to tylko moje subiektywne widzenie ich twórczości i żeby za bardzo nie przejmowali się tym, co mówię.
Niektóre rzeczy postaram się pokazać w KF-ie, ale teraz nie powiem jeszcze kogo, zresztą czekam na CD z niektórymi pracami. Jeszcze raz powtarzam: było to bardzo interesujące przeżycie, budujące dla mnie w tym sensie, że ponownie przekonałem się, że jest tak wielu młodych zdolnych. I ogromnie zaangażowanych, mających wręcz fioła na punkcie fotografii. Czerpiących wielką przyjemność. Wielu z nich ma przy tym rozległą wiedzę fotograficzną i znajomość twórczości wielu fotografów.

Cieszę się również z nowo poznanych „towarzyszy w fotografii”: Leszka J. Pękalskiego, Pawła Olearki, Michała Szlagi, Oli Księżopolskiej oraz Kuby oraz dwóch Francuzów z Lille, którzy pokazali fotografie z Islandii...

Po siedmiu godzinach, zmęczony, ale szczęśliwy wgramoliłem się do auta i przez noc pojechałem do domu. Nazajutrz, prawie od razu po przebudzeniu znowu auto i Poznań - dzień fotocastu na Fotodokumencie. Kolejne przeżycia, kolejne wzruszenia - znowu kontakt z dobrą fotografią, znowu spotkania i dyskusje - bierne (słuchanie dyskusji, jakie Witek Krassowski prowadził z autorami) i czynne (z Moniką Piotrowską, Mariuszem Foreckim i innymi). No i spotkanie po latach z Saszą Czekmieniewem...

Powrót do domu późnym wieczorkiem... sen.

A dzisiaj, w PF-ie pierwsza wystawa Witka Kanickiego jako kuratora. Magda Hueckel - zbieram siły, chcę jechać, ale czy sił wystarczy? Oprócz tego, ostatnie rozmowy z Dobrzycą o kalendarzu, ostatnie akceptacje i... druk. No i niekończące się rozmowy z kandydatami na radnych, burmistrzów, wójtów... nawet wypić nie ma kiedy... a tak już by się chciało, nie mówiąc o tych „innych sprawach”.

1 komentarz:

  1. Waldemarze,
    Sławomir Tobis przekazał wiadomości od Ciebie! Dzięki! Daj znać jak będziesz się wybierał do Poznania - zjawię się w "Zamku" wtedy.
    Pozdrawiam,
    witek

    OdpowiedzUsuń