czwartek, 27 maja 2010

Dzisiaj odwiedził mnie Rafał Swosiński, dla przyjaciół po prostu Swoś (nie mylić z Wosiem). Przyjechał do Wrześni po pierwsze po to, aby zobaczyć wystawę Bogdana Konopki, a po drugie - żeby fotografować Wrześnię. Tak po prostu, dla siebie. Rafał był 10 lat temu na plenerze we Wrześni, który zorganizowaliśmy z Erykiem. Wtedy właśnie zrobił jedną z najlepszych fotek całego pleneru: dziewczynkę z kółkiem do hola hop (tak to się chyba nazywa?) wciśniętą między cudownie oświetlone i odrapane ceglane ściany. Do dziś mam tę fotkę w pamięci. A „konkurencję” na plenerze miał mocną: Bogdan Konopka, Wojtek Zawadzki, Ewa Andrzejewska, Janusz Nowacki i jeszcze paru.
Wielką zaletą Swosia jest jego pogodne i optymistyczne usposobienie, pełne nieustającego zachwytu nad dobrą fotografią i urodą świata. To dzisiaj dość rzadka cecha, nie tylko u fotografów. Lubię go i cenię jego twórczość, od dawna namawiam go, żeby przygotował jakiś mocny zestaw autorski, żebym mógł go zaprezentować w KF, ale on stale obiecuje, że to zrobi i... nie robi. Być może jego dzisiejszy przyjazd zwiastuje pozytywne zmiany. Oby.
Pokazał mi kominy, które od paru lat fotografuje. Te ceglane, które często pozostają po wyburzanych fabrykach czy rzeźniach lub piekarniach. To, co mi pokazał, to nie były te właściwe dzieła, czyli fotografie analogowe czarno-białe lub kolorowe, lecz dokumentacja cyfrówką, ale i tak dało mi to pewne pojęcie o tym, co Rafał dziś robi. Równolegle realizuje oczywiście wiele innych tematów - z Chodzieżą, z której pochodzi, na czele. Umówiliśmy się, że przyjedzie na dłużej.
Weekend coraz bliżej, teściowie z Koszalina przyjadą, dzieci z dziećmi też pewnie wpadną na dzień lub pół i... jakoś zejdą bez fotografii kolejne „wolne” dni...




A KF nr 33 powstaje, w pocie czoła. Do napisania mam jeszcze parę rzeczy, np. sprawozdanie z Fotofestiwalu w Łodzi, recenzje kilku świetnych książek o fotografii, jakie ukazały się niedawno oraz o pewnym włoskim fotografie, który penetruje zupełnie nie-włoskie miejsca.
Nie wiem, czy już tu pisałem o GrandFroncie, ale co tam, najwyżej się powtórzę, każdy wiek ma swoje prawa, więc proszę mi wybaczyć. Wydawnictwo Kropka otrzymało 2 wyróżnienia - w kategorii pism branżowych i hobbystycznych KF za okładkę nr 28 (ze zdjęciem Mikołaja Długosza z „Real Foto” - nóżki z lakierowanymi punktowo bucikami, według projektu Aleksandry Śliwczyńskiej-Kupidury) oraz w kategorii gazet lokalnych - 1000. numer „Wiadomości Wrzesińskich” (według projektu Tomka Wojciechowskiego). Wyróżnienia zawsze cieszą, chociaż po cichu liczyłem na więcej...

środa, 26 maja 2010

Nie jestem w stanie opisać wszystkich swoich emocji, a nawet zdarzeń, których ostatnio jestem udziałem. Czuję się jak na karuzeli, którą nieopacznie włączyłem, której nadałem ruch, ale - niestety - nie umiem jej zatrzymać... Mam wrażenie, że chociaż robię dużo, działam na wielu frontach, to niczego nie robię dobrze.  A jeszcze jest tak, że mam świadomość tego, że niczego, co robię nie robię dobrze. „Musze się zredukować, muszę się zredukować... pierdolę prawie codziennie, ale się nie redukuję! Nadmiar, nadmiar. Za wiele chcę. Nie potrafię z niczego zrezygnować, mam chore ambicje bycia dobrym we wszystkim czym się zajmuję. Wiem, że to chore, ale co z tego, że to wiem? Śliwczyński jestem. „Obiektywnie” patrząc (cudzysłów bierze się ze starej złotej myśli własnej roboty, że „Obiektywny jest tylko Pan Bóg, a człowiek jest zawsze subiektywny”, która od wielu lat jest mottem „Moim zdaniem”, stałej rubryki w „Wiadomościach Wrzesińskich”, jest też taka zakładka na portalu www.wrzesnia.info.pl) robię dużo, ale po pierwsze - chciałbym robić więcej, a po drugie - to, co robię chciałbym robić lepiej.
Boję się, że umrę, albo zabiję się gdzieś po drodze i tak zostanie, jak jest. Czyli - Śliwczyński bez dorobku, wiecznie krzątający się, zajmujący się „sprawami”, wiecznie odkładający to, co najważniejsze na „jutro”, na „zaś”.
No dobra, kończę - żona mówi - kończ to pisanie... wkur... mnie, znowu siedzisz przy kompie. Rozumiem ją.

niedziela, 16 maja 2010

Konopka, Lech, Kraków, Łódź, Środa Wlkp...

Powoli dostaję zadyszki... od wydarzeń, zdarzeń, emocji. Mój ostatni tydzień:
- niedziela 9.05. - spotkanie na Fotofestiwalu w Łodzi - Jak miasto może promować fotografię a fotografia miasto - w towarzystwie Bogdana Konopki i Tomasza Kałużnego, burmistrza Wrześni. Mówiliśmy o Kolekcji Wrzesińskiej
- poniedziałek - Września - montaż wystawy Bogdana Konopki we Wrześni + pomoc (wożenie moim autem) Andrzejowi Jerzemu Lechowi w fotografowaniu Wrześni w ramach projektu Kolekcja Wrzesińska, grałem też w piłkę na Orliku
- wtorek - Września - wernisaż Bogdana Konopki - pierwsza część Kolekcji Wrzesińskiej
- środa - pomoc (wożenie moim autem) Andrzejowi Jerzemu Lechowi w fotografowaniu Wrześni w ramach projektu Kolekcja Wrzesińska
- czwartek - Środa Wielkopolska - wernisaż mojej wystawy („Cisza)
- piątek - Warszawa - kwatera główna Agory na Czerskiej - spotkanie z szefostwem „Gazety” - szkolenie zorganizowane przez Stowarzyszenie Gazet Lokalnych + podobne spotkanie w redakcji „Pulsu Biznesu”
- sobota - Września - pomoc (wożenie moim autem) Andrzejowi Jerzemu Lechowi w fotografowaniu Wrześni w ramach projektu Kolekcja Wrzesińska + kolacja z Lechami - Andrzejem i Magdą
- niedziela - dzisiaj - ostatni dzień pobytu we Wrześni Magdy i Andrzeja Lechów - smutno, bo tyle do powiedzenia, tyle do wysłuchania... Wieczorem pożegnalna kolacja z burmistrzem. W południe byłem w lesie pobiegać z Jolą (człowiek, kobieta, biała, narodowości polskiej, żona z pierwszego małżeństwa) i Kropkiem (pies rasy berneński pies pasterski). Po południu zamierzam sfotografować A.J. Lecha. Rozmowy na wideo już nie zdążę zrobić, była planowana na jutro, ale nie udało się przebukować lotu na wtorek...

W mijającym tygodniu wykonywałem też wszystkie swoje normalne, bieżące obowiązki związane np. z redagowaniem „Wiadomości Wrzesińskich” i wiele, wiele innych...

Trwają przygotowania: do czwartkowego (20.05) spotkania na Miesiącu Fotografii w Krakowie, do oddania do składu najnowszego numeru KF, do reorganizacji redakcji „Wiadomości Wrzesińskich”, portalu www.wrzesnia.info.pl, „Kwartalnika Fotografia” i portalu www.fotografia.net.pl, do budowy nowej siedziby Wydawnictwa Kropka - to efekty wizyty w Agorze. W poniedziałek, 24.05. gala GrandFrontu - znowu nagrody lub wyróżnienia dla KF i WW...

Poniżej - Andrzej Jerzy Lech podczas fotografowania uczestników Warsztatu Terapii Zajęciowej we Wrześni w ramach projektu Kolekcja Wrzesińska - fot. Waldemar Śliwczyński



Na fotografowanie czy pracę w ciemni nie mam kompletnie czasu. Cierpię z tego powodu... Ale to się zmieni!

poniedziałek, 3 maja 2010

Nic nie robię

Aż wstyd przyznać się do tego, ale to prawda, więc przyznać się trzeba: nic nie robię fotograficznie, nie fotografuję, nie wywołuję. Ale za to myślę, planuję, rozważam. Czyli jednak fotografuję! Bezkamerowo, bezstykowo, bezpowiększalnikowo. Czysty konceptualizm. Dzieło idealne - czysta idea, bez ciała. I bezstresowa, bo nie trzeba niczego pokazywać, nie trzeba wysłuchiwać pochwał (oby szczerych) i krytyk (oby kompetentnych)...
Tak fotografia - nie analogowa i nie cyfrowa - idzie dalej niż te rodzaje. Jeśli pierwsza nie istnieje bez komponentu materialnego, druga jest wirtualna, czyli jest pewnym układem zer i jedynek (których ontologiczny status jest problematyczny - to ta moja, czysto myślowa fotografia (nie potrzebuje ani materiałów fotograficznych, ani sprzętu, ani komputerów i innych urządzeń rejestrujących, nośników, etc.) potrzebuje istnienia tylko mojego umysłu, wrażliwości, serca. Nawet odbiorca zewnętrzny wobec mnie nie jest dla niej niezbędny... Faktycznie granice mojego świata są granicami mojej kreatywności.
Taki rodzaj fotografii jest też o wiele tańszy, w ogóle nic nie kosztuje, a więc stać na nią każdego, nawet bezdomnego spod mostu...