Tak się cieszę!
Fragment pisma zawiadamiającego o wyróżnieniu
Pierwszy raz wysłaliśmy naszą publikację na konkurs piękności, dlatego tym bardziej cieszymy się, że mamy wyróżnienie. To sukces projektanta, Tomka Wojciechowskiego, ale także fotografa Andrzeja Jerzego Lecha, no i Wydawnictwa Kropka! Słowa uznania należą się również mecenasowi - Tomaszowi Kałużnemu, burmistrzowi Wrześni, który powstanie publikacji sfinansował, za odwagę, za zaufanie dla twórców dzieła. To rzadkie, bo przeważnie „władza wie lepiej”, też „co ładne”. W piątek w Pałacu Kultury i Nauki wręczenie nagród i wyróżnień. Ja będę wtedy na Festiwalu w Łodzi, więc wyróżnienia nie odbiorę, ale Tomek prawdopodobnie pojedzie...
To takie ważne, aby publikowanie (powielanie, zwielokrotnianie, reprodukowanie) fotografii odbywało się w formie, która sama w sobie jest piękna, aby przedmiot, czyli album lub teka, pudło z luźnymi kartkami i inne, chciało się wziąć do ręki, żeby chciało się z „tym czymś” obcować, smakować je, wracać do niego. Jeśli już decydujemy się na formę papierową, to zróbmy wszystko, aby Czytelnik/Widz/Odbiorca (zawsze pisani z wielkiej litery!) owa konsumpcja była jakimś przeżyciem, doświadczeniem... czymś więcej niż zapoznaniem się z fotografią (jej obrazem, jej komputerową kopią, a nie nią samą) poprzez ekran, wyświetlacz. Chociaż reprodukcja poligraficzna nie jest doskonała, to w moim przekonaniu jest wiele bliższa oryginałowi, czyli odbitce na papierze, niż to, co wyświetlane jest na monitorze, czy wyświetlaczu. Z tego właśnie powodu - nadal drukowanie albumów fotograficznych ma sens. Dlatego nadal ludzie je kupują. Czyż nie?
W Paryżu kupiłem sobie w nadkanałowej księgarni Artbazar (reklamują się jako najlepsza na świecie księgarnia fotograficzno-dizajnerska) dwa albumy Burtynsky'ego „Oil” oraz Nadava Kandera Yangtze - The Long River. Jestem zauroczony tą fotografią. U Bogdana Konopki, który ma duży zbiór książek i albumów fotograficznych, obejrzałem sporo, trochę poczytałem - żeby zobaczyć i doczytać wszystko, co mnie interesuje, musiałbym zostać tam jeszcze z pół roku. Wyjeżdżałem - z tego powodu - trochę niezrealizowany, ale i tak szczęśliwy. Prawie tydzień w Paryżu, bez żadnych zobowiązań, obowiązków (oprócz sprawiania sobie przyjemności) - to niesamowite przeżycie. Prawie nie fotografowałem. Ale nie odmówiłem sobie paru migawek:
Od lewej: Tomasz Wojciechowski (fattombo), Leon Wojciechowski, 3 lata, Emilia Wojciechowska (mama Leona i żona Tomka), ja, Jola, moja żona - w tle Ogrody Tuillerie, leniuchy sobie siedzą
Widok z okna Bogdana Konopki na Rue de la Procession
Uwaga historycy fotografii: Wyjątkowo piękna panorama autorstwa Waldemara Ś., szczytowe osiągnięcie nowego dokumentu (chociaż prawy pion się „wali”, bo podniosłem lekko aparat)
Tak naprawdę ten pobyt w Paryżu upłynął mi pod wpływem cudownego małego człowieka, Leona, mojego wnuka i jego rodziców. Jeździł sobie hulajnogą po trotuarach, gadał po swojemu i po polsku z każdym, korzystał na maksa z placów zabaw, podrywał 3-latki... i zaprzyjaźniał się z 3-latkami płci męskiej. Byliśmy tak długo razem... Udało nam się przez 7 dni nie rozmawiać o pracy... Mam wspaniałe dzieci, tak wiele się od nich uczę.
Gratulacje! Nagroda jak najbardziej zasłuzona.
OdpowiedzUsuńGratulacje :)
OdpowiedzUsuńPS Arcydziełem nowego dokumentu byłaby fota sarenki skaczącej między blokami z pyszczkiem koniecznie oświetlonym światłem flesza (słodkie czerwone oczęta)... A może są tam chociaż jakieś antysemickie napisy na starych citroenach? ;)
antysemickich napisów nie dostrzegłem, może chodziłem nie tam, gdzie trzeba... Tym, co mnie zdziwiło, to prawie niezauważalna kampania wyborcza, na ulicach nie było plakatów, bilbordów, ulotek, widocznie kampania odbywała się tylko w mediach...
OdpowiedzUsuńDzięki za gratulacje za książkę AJL.
Albo jakiś szalecik z synagogą w tle? :)
OdpowiedzUsuńPs. Szósty wpis od dołu (Mruczek):
http://www.skyscrapercity.com/showthread.php?t=561235&page=10
Rzeczywiście, można nieźle „pojechać” z tymi szaletami. W domu, gdzie mam „Niewinne oko nie istnieje” sprawdzę, jak Wojtek Wilczyk skadrował synagogę w Buku.
OdpowiedzUsuńMimo słuszności zarzutu dotyczącego kadrowania fotografii przedstawiającej synagogę w Buku komentarze dość mocno kąśliwe... Czy to aż tak bolesny temat?
OdpowiedzUsuńjaki temat?
Usuńno cóż... niewinne oko nie istnieje...
OdpowiedzUsuńTo prawda. Tak jak i z to, że fotografia to nie socjologia, z czym w 100% się z Panem zgadzam :)
OdpowiedzUsuńPS http://wiadomosci.radiozet.pl/Swiat/Wiadomosci/Hollande-czy-Sarkozy-Francja-wybiera
Jak schludnie powieszone ;) Zabawne, że tak tam, jak i tutaj politycy pokazywani są zazwyczaj na niebieskim tle. "Świętoszki"...
Mam nadzieję, że te chwyty już nie działają...
OdpowiedzUsuńi2r65z3y40 c6o97h5i41 j4r82p5v88 z1i14o8f90 g9y71z9u85 a8e20s7e57
OdpowiedzUsuńbape
OdpowiedzUsuńoff white outlet
jordan shoes
bape outlet
bape
kd 15
yeezy gap hoodie
off white
palm angels
giannis shoes