środa, 27 lutego 2013

Muzyka a fotografia - jest związek jednego z drugim?

Muzyka jest dla mnie bardzo ważna, co najmniej tak samo jak fotografia. Właściwie słucham jej (muzyki!), kiedy tylko mogę, jest ze mną wtedy, gdy to możliwe. 

Ostatnio „wszedłem” w spotity.pl - polecam. W tym serwisie, podobnym i zintegrowanym z iTunes, jest prawie wszystko (za mało, ufam, że na razie) Niemena, bo są tylko same wczesne i popularne bzdury, a nie to, co naprawdę jest Niemenem, ale na początek jest i tak nieźle, bo i Grechuta i Manaaam są obficie... Innych polskich wykonawców nie sprawdzałem.

Parę dni wcześniej wpadło mi do głowy pytanie jaka jest zależność między muzyką a fotografią? Zapytałem - czy taka zależność w ogóle istnieje? Czy to, czego słuchasz ma wpływ na to co i jak fotografujesz? Nie mając gotowej żadnej hipotezy - co i jak wpływa? - podzieliłem się swoją myślą z Wojtkiem Wilczykiem, który w lutym był jeden dzień we Wrześni. - Jakiej muzyki słucha Wojtek Zawadzki? - zapytał. - Country i bluesa - odpowiedziałem, zgodnie ze swoją wiedzą - Wojtek gra bluesa na gitarze i śpiewa - dodałem. Ale przecież nie wiem, czy te gatunki są jego ulubionymi i w ogóle nie mam żadnych upoważnień, aby wypowiadać się w imieniu Zawadzkiego. - A jakiej muzyki słuchasz Ty? - zapytałem. - Klasykę i punka - odpowiedział. Zapytał mnie też czego słucha Bogdan Konopka i Andrzej Jerzy Lech. - Nie wiem - odpowiedziałem. Bo nie wiem. 

To, czego słuchamy określa naszą osobowość, duchowość, wrażliwość. Jestem tego pewien. I dlatego jestem pewien, że wyniki naukowych badań (czyli rzetelnych, beznamiętnych, obiektywnych, a nie publicystycznych, zmierzających do potwierdzenia z góry ustalonej dowolnej tezy) mogłyby być ciekawe. Może nie ma żadnego związku między tym, czego słuchamy a tym, co i jak fotografujemy - i to jest twierdzenie, więc jak każde twierdzenie empiryczne, wymaga potwierdzenia empirycznego - albo ten związek istnieje. Ale jeśli istnieje, to nie wystarczy powiedzieć, że istnieje. Prawdziwie naukowe twierdzenie (mające wartość naukową, a nie publicystyczną!) musi mówić o tym na czym polega ta zależność. Jeśli tego nie ma, to jakby w ogóle go nie było. 

Uprawiam twórczość fotograficzną. Słucham też muzyki. Zastanawiam się, czy jest jakiś związek między tym, co mnie wzrusza w muzyce, a tym, co robię w fotografii. Nie wiem. Lubię różną muzykę, oglądać lubię różną fotografię, a uprawiam jeszcze inną. Może nie mnie szukać związków jednego z drugim wtedy, gdy chodzi o mnie? 

Jaką muzykę lubię: taką, gdzie twórca jest szalony, zatraca się, ale też jest w tym jakaś dyscyplina, jakiś plan. Ważna jest harmonia, dziwne brzmienia, wolność, brak konwencji, ale też kompozycja, konstrukcja całości, wirtuozeria, melodia, super głos, energia, puls, zaskoczenie, czasem potrzebuję romantyki, innym razem brudu, prostego „napierdalania”. Tekst - czasem jest ważny, a czasem przeszkadza. Dlatego hip hopu nie lubię (raczej), bo nie chce mi się cały czas natężać uwagi, żeby zrozumieć (w sensie akustycznym, logopedycznym), co „śpiewają”. To wysiłek, a ja od muzyki oczekuję bardziej muzyki niż tekstu. Jak chcę przekazu, to czytam gazety, czasopisma lub książki... Muzyka ma mi dać siłę, energię.

Myślę, że gdyby zrobić test na odbiorcach mojej fotografii - Ciszy, czy Topografii ciszy - i zapytać, jakiej muzyki słucha Waldemar Śliwczyński?, to większość odpowiedziałaby: klasykę. Bethovena czy innego Haendla. Bo ta moja fotografia faktycznie może kojarzyć się z czymś starym, a więc zacnym i... bezpiecznym. Nic bardziej mylnego! 

Uwielbiam Milesa Davisa, Zbigniewa Seiferta, Marcusa Millera, Annę Marię Jopek, Julię Marcel, Grzegorza Turnaua, Marka Grechutę (zwłaszcza za Szaloną Lokomotywę, Magię obłoków i inne), Klausa Schulze, Pink Floyd, BB Kinga, Marię Peszek, Namysłowskiego, Urbaniaka, Kaczmarka, Ścierańskich, Prońko, Kaczmarskiego, Maanam za pierwsze lata, Budkę Suflera za „Pieśń niepokorną”, ale nie za tango, Niemena z pominięciem wczesnych gówien, od których on sam się w okresie dojrzałym odżegnywał, i z pominięciem utworów późnych z terrą defloratą na czele, SBB za wszystko, Patha Metheny'ego, Glena Millera, Stinga, Herbie Hanckocka, Santanę, Wheater Report, Breakoutów, Możdżer, i wielu, wielu innych... Wymienienie wszystkich nie jest możliwe. 

Od dzieci dostaliśmy w zeszłym roku pod choinkę gramofon. Teraz słuchamy sobie czasem z Jolą stare winyle... Czasem sobie popłaczemy nad naszą młodością, bo już nie wróci, a jednocześnie jesteśmy zdziwieni, że niektóre płyty nie zestarzały się zupełnie, brzmieniowo, instrumentalnie, tekstowo... 

A co do informacji bieżących... Nicolas Grospierre zakończył swoją pracę do Kolekcji Wrzesińskiej. Przygotowujemy książkę (wstęp Adama Mazura) i wystawę - premiera druga połowa maja 2013, Rynek we Wrześni.

KF - czekamy nadal na umowę z MKiDN o dofinansowaniu, podpiszemy, odeślemy, jak forsa wpłynie, to wtedy dopiero będziemy wiedzieli na czym stoimy.

Waldemar Śliwczyński nie zrobił od paru miesięcy żadnej fotografii - zima i zimno nie daje mu zachęty, inspiracji - to jest wersja oficjalna. Prawdziwa jest taka, że waha się, rozpatruje, „rozkminia” różne pomysły na fotografowanie, słowem: nie wie co i jak. Nie wie na co się zdecydować. Ale - jak donoszą europejskie agencje prasowe na podstawie źródeł „zbliżonych do” i jak przewidują eksperci - na co by się nie zdecydował, i tak będzie to cykl wielki. Warto już dziś zamówić subskrypcję. 

18 komentarzy:

  1. Dobry wieczór.

    Sam zastanawiam się nad tym od dłuższego czasu i myślę, że związek może być spory jeżeli muzyka jest dla fotografującego czymś ważnym: czymś, czego nie tylko przyjemnie się słucha, ale odnajduje się w tym siebie.

    Sam słucham muzyki punkrockowej (polskiej) czy zimno/ciemnofalowej (w zależności od nastroju) i często czerpię z niej inspirację - najczęściej z tekstów, choć nie tylko. Może dlatego mam jazgot w kadrach :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Muzyka faktycznie dla wielu z nas jest bardzo ważnym elementem życia i to, że potrafi kierunkować nasz tok myślenia, patrzenia, widzenia, czucia to prawda. Oczywiście każdy człowiek jest inny i ma inną podatność, wrażliwość na odbiór dźwięków czy obrazów, ale jak już jesteśmy jednymi z tych, którym muzyka pobudza wspomnienia, wprawia w stan głębokiej refleksji, a nawet wyciska z nas stare łzy to myślę, że ma ona gdzieś podświadomie wpływ na naszą twórczość, czy chociaż wrażliwość oraz sposób jak do niej podchodzimy.
    Dla mnie osobiście muzyka jest też bardzo ważna i niezbędna do życia i funkcjonowania, choć bywają w niej utwory, które przypominają i bolą, ale są też takie, które zakasują dają uczucie „bycia” w tym świecie. Zapewne nie jestem jedyną taką osobą, która kocha utwory, które za pomocą brzmienia, samej muzyki czy tekstów, a najlepiej jak mamy wszystko w jednym, potrafią powiedzieć za nas co czujemy, jacy jesteśmy. Często takie kompozycje właśnie znajduje i za każdym razem nie mogę się na dziwić, że ktoś gdzieś tam, kogo nie znam czuje to co ja, a nawet wypowiada słowa, które sam bym wypowiedział czy nawet kiedyś wypowiedziałem. To jest piękne i ciekawe przeżycie nawet, jeżeli wchodzi w to nasza delikatna nadinterpretacja.

    OdpowiedzUsuń
  3. Taki związek - między tym czego słuchamy, a tym co i jak fotografujemy zapewne istnieje. O tym co i jak fotografujemy decyduje przecież to kim jesteśmy, jacy jesteśmy. Kiedy pytamy kogoś o to kim jest to dość szybko pojawiają się tematy takie jak: filmy, które ogląda, książki, które czyta, muzyka jakiej słucha - czyli zainteresowania, preferencje. Związek więc zapewne jest, ale jestem za głupi na to aby podać na czym ta zależność polega.

    Jeśli już poruszyłeś temat związków muzyki z fotografią to podzielę się krótko przemyśleniami, które tych dwóch tematów dotyczą, ale w nieco innym obszarze.

    Sam napisałeś "Uprawiam twórczość fotograficzną. Słucham też muzyki". Praktycznie wszyscy, których znam, a o których wiem, że fotografują - słuchają muzyki. Gdyby jednak odwrócić to zdanie do formy "Uprawiam twórczość muzyczną. Interesuję się też fotografią" (gdzie przez interesuję się fotografią rozumiem odwiedzanie wystaw, oglądanie fotografii w albumach, interesowanie się fotografią polską i światową - a nie oglądanie zdjęć na wp.pl i w kolorowych gazetach o "gwiazdach". Zmierzam do tego, że wiele osób interesuje się muzyką w pełnym tego słowa znaczeniu - ale nie gra, nie śpiewa, nie próbuje tworzyć - są rasowymi odbiorcami. Rasowych odbiorców fotografii - tj. takich, którzy się nią interesują, ale nie próbują tworzyć - jest o wiele mniej. Osobiście nie znam nikogo takiego.
    (mojej dziewczyny nie liczę bo Ona nie ma wyjścia).

    Dlaczego tak jest? Bo chyba łatwiej uwierzyć jest nam w to, że będzie się drugim Henri Cartier-Bressonem, niż drugim Jimim Hendrixem. Aparat opanować łatwiej niż gitarę... tak przynajmniej mówią wszystkie reklamy od czasów rewolucji Kodaka.

    Jak wielu fotografów dusi się we własnym sosie przesiadując godzinami tylko na forach internetowych na temat fotografii? Nie czytając o fotografii, nie oglądając klasyków itd. Zapewne wielu.

    Natomiast trudno byłoby znaleźć kogoś kto ma w domu gitarę - ale nie wie kto to jest Hendrix, Joe Satriani, Steve Vai, Eddie Van Halen, Slash itd.

    Z czego to wynika?

    A jest to swego rodzaju problem, który dotyka choćby Kwartalnik Fotografia. Jeśli nie można sprzedać na pniu 2500 egzemplarzy JEDYNEGO takiego pisma o fotografii w tym ponad 40 milionowym kraju, które to pismo na dodatek ukazuje się tylko 4 razy w roku.

    Proporcje pomiędzy fotografującymi, a tymi, którzy się fotografią interesują (mogą to być również sami fotografujący) - są mocno zachwiane.

    -------------------------------------------------
    Ja od grudnia nie robiłem zdjęć, w końcu 2 tygodnie temu nie wytrzymałem i strzeliłem całe 4 klatki. Zima mnie również nie zachęca i od jesieni miałem mniej więcej to samo: rozkminianie, planowanie, mierzenie sił na zamiary itd. W końcu jednak to się wykrystalizowało, jest pomysł, jest decyzja, jest pięciopak Ektara 100 w lodówce... i mam nadzieję, że już jutro będzie dobra pogoda!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzę powodzenia - weź słuchawki w plener...

      Usuń
    2. Akurat w plenerze muzyki nie słucham. W samochodzie gdy jadę w plener tak, ale już w momencie fotografowania nie.

      Usuń
  4. Słuszna i smutna uwaga jeśli chodzi o proporcje w obrębie fotografii. Chociaż już porównanie obu sytuacji, tj. w muzyce i fotografii, jest niezupełnie trafne - podobnie niskie nakłady mają również czasopisma muzykologiczne, czy te poświęcone literaturze, czy teatrowi. Więc problem może dotyczyć w podobnym stopniu wszystkich pism poświęconych wąskiej gałęzi kultury.
    Z drugiej strony ciężko patrzeć jedynie na nakład danego czasopisma. Wydaje mi się, że czytelnicy Kwartalnika Fotografia zapoznają się z większością artykułów (jeśli nie ze wszystkimi) w nim zawartych. Natomiast w przypadku wielu pism odbiorcy wybiórczo podchodzą do zawartości poszczególnych numerów. A to przecież też ma ogromne znaczenie i przekłada się na odbiór treści pisma.
    Pozdrawiam
    MP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym był czytelnikiem KF też czytałbym od deski do deski...

      Usuń
    2. Mateusz - pewnie masz rację, że kiepsko jest wszędzie. Tylko w przypadku osób wpisujących w rubrykę zainteresowania hasło "fotografia" łatwo przyłapać takich którzy na pytanie "czyje fotografie Ci się podobają, jaką fotografię lubisz" odpowiedzą "yyy moje, moją". Wiem, bo tak zaczynałem ;) Natomiast nie znam ludzi, którzy próbują grać na gitarze i nie słuchają klasyków (albo przynajmniej kiedyś nie słuchali), którzy próbują pisać ale książki innych autorów parzą ich w ręce.

      To zjawisko - jak sądzę - ma związek z wmówioną nam "łatwością" wykonania zdjęcia, obietnicą, że sprzęt załatwi to za nas. Do tego dochodzą różne Towarzystwa Wzajemnej Adoracji na forach internetowych, które utwierdzają ich bywalców w takim myśleniu.

      Po raz kolejny mogę powiedzieć, że wiem o czym mówię, bo w gruncie rzeczy tak zaczynałem. Po roku fotografowania wydawało mi się, że jestem dobry, że dużo wiem. Dziś wiem o wiele więcej, ale wiem też, że jest to ułamek tego co wiedzieć powinienem czy wiedzieć mogę.

      Usuń
  5. Mój pięcioletni synek bardzo lubi ze mną słuchać Sex Pistols, kiedy puszczam "Anarchy in the UK", machinalnie układa ręce, tak jakby grał na gitarze. To cieszy :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja sobie właśnie słucham zespół Osibisa! Takie stare, a jakie mocne, jak wiele energii, trąby to jest jednak to!
    Polecam serwis spotify.pl - tam jest prawie wszystko, za 10 zł miesięcznie słucham sobie czego chcę - próbowałem wersji darmowej, ale z pojawiającymi się między utworami autoreklamami serwisu wytrzymałem niecały dzień. Jeszcze gorzej było, gdy słuchałem długich utworów (np. Klausa Schulze), a tu reklama pojawiała się w trakcie „Gwiezdnego tancerza”...

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawy temat poruszyłeś Waldek.

    Z tych fotografów, których znam wszyscy słuchają muzyki. Mało tego - muzyka jest dla nich cholernie ważna i słuchają jej z "zaangażowaniem". Co w niewielkim przybliżeniu moim zdaniem można przetłumaczyć na tezę "muzyka ma duży wpływ na moją fotografię". Bardziej lub mniej uświadomiony oczywiście.
    Miałem kiedyś wymianę zdań z Marianem Szmidtem, który jest jednym z najbardziej zaawansowanych *muzykologów* ("prosty" słuchacz/odbiorca muzyki to zdecydowanie za mało w jego przypadku), o wrażliwości dla mnie (i mojego zmysłu muzycznego zresztą też) nieosiągalnej. Marian stwierdził że muzyka ma bardzo duży wpływ na tworzenie sztuki przez autora, głównie poprzez budowę wrażliwości danej osoby. Która z kolei przekłada się na wizualną wrażliwość i poziom niuansu tworzonego obrazu (w przypadku fotografów) - niedostrzegalny przez odbiorców, którym takiej wrażliwości brak.
    Z czym po ładnych kilku latach fotografowania, oglądania fotografii i dużo większej ilości lat spędzonych na słuchaniu wielorakiej muzyki, muszę się zgodzić.

    Inny przykład z własnego życia - słucham bardzo różnej muzyki. Często mi się zdarza świadomie i celowo "ładować się" konkretnie wybraną muzyką przed wyjściem na zdjęcia. Po to żeby fotografie, które wykonam były podszyte bądź np. łagodnością, bądź agresją, bądź czymś innym (i odpowiednio dobieram sobie wcześniej muzykę). Co też jest dowodem na związek muzyki i fotografii. Przynajmniej w moim wypadku.

    OdpowiedzUsuń
  8. Coś w tym jest. Jeśli fotografuję podwórka i śląskie klimaty, bo je lubię, to tylko dlatego, ze kojarzą mi się z (większości) fajnym dzieciństwem, które spędziłem właśnie w takim otoczeniu, a w domu brat słuchał zawsze Trójki. Więc to, czego dziś słucham, pochodzi od tego, co Trójka wtedy grała. Później było Radio Flash, więc w sumie podobnie, może bardziej rockowo.

    Ale tych wykonawców, których wymieniłeś, kojarzę z fotografią, którą sam lubię i którą staram się uprawiać (Floydów kocham, choć to miłość świeża, kilkuletnia, dorosła, ale mocnego jazzu... jeszcze nie). I skojarzenia mam ewidentne (obraz = fotografia):
    - popołudniowe, słoneczne, podeszczowe ulice, to muzyka brytyjska w okolicach new wave/post punk,
    - pochmurne przedpołudnia z bladym słońcem za woalem chmur, to rock progresywny i Sting,
    - deszczowe podwórka, to punk (polski i brytyjski, oba z lat 70/80, amerykańskiego nie trawię),
    - a Pink Floyd, to podwórka i ulice słoneczne,
    - słoneczne przedwiośnie w mieście, to Camel, scena cantenburyjska, wczesny Rush, Led Zep, Deep Purple (choć oni też na jesień/zimę).

    Można by tu jeszcze dużo napisać, ale nie o to chodzi. I takie obrazy miasta lubię utrwalać, bo one również łatają te same dziury w duszy, które łata muzyką, którą lubię.

    A taki np. soul czy amerykański blues (bo brytyjski uwielbiam) już mnie nie rusza, bo kojarzy mi się z obrazami, których nie znam, których nie fotografuję (nie byłem w USA i mam jakąś podświadomą niechęć do tego kraju, nawet amerykańskiej muzyki za bardzo nie lubię, poza może Hendrixem, Metalliką, RHCP, Van Halen...).

    Natomiast to całe współczesne młodzieżowe uwielbienie do szeroko pojętej fotografii modowej, obowiazkowo w stylu (jakimkolwiek) "vogue", mnie nie rusza, bo kojarzy mi się z muzyką, której może nie tyle, że nie znoszę, co nie chce łatać mi tych dziur duszy: czyli to całe "indie", "nu rock revolution" itp.

    Nawet jestem skłonny wysunąć twierdzenie: "pokaż mi, jakie zdjęcia robisz, a powiem ci, jakiej muzyki słuchasz" (odwrotne twierdzenie jest trudniejsze do udowodnienia).

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajne skojarzenia - ja mam trochę inne z daną muzą, ale to byłoby dziwne, gdym miał takie same. Bo ludzie są różne... Kiedyś usłyszałem takie fikuśne powiedzonko - Są ludzie i ludziska, tak jak psy i psiska.
    A tak poważnie - Już Jobs zauważył (pewnie nie on pierwszy), że muzyka jest ważnym składnikiem określającym naszą osobowość, tożsamość i dlatego chcemy mieć tą ulubioną zawsze pod ręką i stąd iPod.
    Twoje ostatnie zdanie jest odważne - jakiej muzyki słucha np. Bogdan Konopka?

    OdpowiedzUsuń
  10. Ha! Nie wiem! Musiałbym przeanalizować dorobek obu. Zresztą psycholog ze mnie kiepski, wiec pewno bym nie trafił. Ale myślę, że jakaś zależność musi być, choć teraz gryzę się w język i zastanawiam, czy może nie jest ona taka, jak znak zodiaku vs. charakter osoby (czyli zarówno w żadnym, jak i w 100% przypadków się zgodzi, czyli co trzeba udowodnić, to się udowodni).

    OdpowiedzUsuń