Nr 1 - fragment cyklu „Moja ulica jest dziełem sztuki” (październik 2001)
To był impuls. Nie pamiętam już dzisiaj przez co wywołany, ale coś mi się wydaje, że twórczość Zbyszka Tomaszczuka miała z tym cyklem coś wspólnego... Był październik, wcześniej chyba trochę padało. Po prostu wziąłem do ręki mały, lekki, poręczny aparat małoobrazkowy i poszedłem na moją ulicę, Szczecińską, w poszukiwaniu tego, co na niej jest. Pamiętałem, że asfalt latem był miękki, plastyczny, gotowy na zapamiętanie cięższych przedmiotów, które pojawiły się „u nas”. Postanowiłem to zdjąć, bo przecież to, co najważniejsze dla mojej kamery jest zaledwie parę metrów ode mnie... (AJL). Faktycznie - codziennie mijam dzieła sztuki, co z tego, że potencjalne? Teraz już „aktualne”.
Nr 2 - fragment cyklu „Moja ulica jest dziełem sztuki” (październik 2001)
Nr 3 - fragment cyklu „Moja ulica jest dziełem sztuki” (październik 2001)
Nr 4 - fragment cyklu „Moja ulica jest dziełem sztuki” (październik 2001)
Nr 5 - fragment cyklu „Moja ulica jest dziełem sztuki” (październik 2001)
Nr 6 - fragment cyklu „Moja ulica jest dziełem sztuki” (październik 2001)
Nr 7 - fragment cyklu „Moja ulica jest dziełem sztuki” (październik 2001)
Jest tego więcej. Zastanawiam się, czy jutro nie wyjść znowu na Szczecińską, żeby zobaczyć czy i jak się zmieniła... Moja ulica, moje miejsce... Moja miłość? Kocham miejsce, które codziennie deptam? Czy tęskniłbym, gdyby zdarzyło się tak, że już tu nie mieszkam?
Czy moja ulica jest dziełem sztuki? Może wszystkie ulice są dziełami sztuki?
Kolejny raz przekonuję się, że nie trzeba daleko szukać dobrego tematu do stworzenia dobrego cyklu fotografii ...
OdpowiedzUsuńSzczególnie te wyłożone polbrukiem ;)
OdpowiedzUsuńRozlany asfalt, to se ne vrati...
Fajnie wypatrzone - Sztuka Polska ;)
OdpowiedzUsuń